Wielkimi krokami zbliża się mecz z Zawiszą Bydgoszcz (sobota, 21 lutego, godz. 15.30, PGE Arena). W czwartek trener Jerzy Brzęczek odpowiadał na pytania dziennikarzy. Ponadto opinią o spotkaniu z bygoszczanami podzielił się z nami Marcin Gałek.
Jerzy Brzęczek: - Spotkanie z Zawiszą będzie trudniejsze od tego z Wisłą z powodów psychologicznych. My sobie zdajemy sprawę, że mamy dobrą drużynę, ale Zawisza nie ma nic do stracenia. Nastąpiło tam bardzo dużo zmian, zawodnicy walczą o swoją przyszłość. O to, żeby zaprezentować się z jak najlepszej strony i - jeśli nie uda im się utrzymać w lidze - podpisać kontrakty z innymi klubami.
- Mamy bardzo dobrych zawodników, kadra jest szeroka, ale na dzień dzisiejszy jeszcze nie wiem jaka będzie "osiemnastka" na Zawiszę - to zostawiamy na jutro. Dla mnie, jak i mojego sztabu to są zawsze trudne decyzje. Ci zawodnicy, którzy nie zmieszczą się w kadrze, nie są w słabej dyspozycji, tylko po prostu podejmujemy takie, a nie inne decyzje. To jest bardzo ważny moment dla nas. Patrząc na treningi, jeśli dalej będzie wyglądało to tak, jak do tej pory, to będziemy mieć jeszcze dużo radości. "Szkielet" drużyny na pewno nie będzie zmieniony. Czy będzie taka sama "jedenastka", jak przeciwko Wiśle? Cały czas nad tym rozważamy. Na pewno będzie trochę inna taktyka, ale tak jak zaznaczyłem - decyzje podejmiemy dopiero jutro.
- Ostatnie dni poświęciliśmy na rozmowy na temat trudności sobotniego spotkania. Jeżeli ktoś pomyśli, że będzie łatwo, miło i przyjemnie, to będziemy mieli duże problemy. Przestrzegam wszystkich, by nie lekceważyć naszego przeciwnika i nie dopisywali nam trzech punktów przed meczem.
(o murawie)
- Na pewno byliśmy lekko zaskoczeni, że przed meczem rozsypano piasek. Z drugiej strony wydaje mi się, że boisko, pomimo tego piasku, było jednak troszeczkę twardsze. Patrząc na grę, nie wyglądało to najgorzej i piasek nam za bardzo nie przeszkadzał. Często rozmawiamy z zawodnikami na jeden temat, żebyśmy nie szukali tłumaczeń, że coś nam przeszkadza. Te warunki są takie same dla obu drużyn. Wychodzimy na boisko po to, by zrobić dobrą robotę. Są momenty, gdy to wychodzi i kiedy nie wychodzi, ale na pewno nie będziemy szukać wymówek w tym, że nawierzchnia nie jest taka, jak być powinna. Mam jednak nadzieję, że i Operator, jak i osoby, które są odpowiedzialne za stan murawy, znajdą jakiś złoty środek i w następnych miesiącach nie będziemy mieć problemów z nawierzchnią.
(o ewentualnej grze Bartłomieja Pawłowskiego)
- Bez względu na to, w jakim ustawieniu będzie grał Zawisza, my mamy na ten mecz swój plan. Jeżeli cała drużyna zagra z zaangażowaniem i konsekwencją, jesteśmy w stanie to spotkanie wygrać. Na pewno Zawisza nie przyjedzie tutaj tylko po to, by się bronić. Jest to drużyna, która będzie walczyć. Dla mnie osobiście skład personalny przeciwnika jest mniej ważny, bo to my musimy zrobić swoją robotę.
(odnośnie frekwencji)
- Ja będę szczęśliwy, gdy frekwencja będzie wzrastać. Wiem, jakie są oczekiwania, ale myślę, że ten pierwszy mecz pokazał, że pomału zaczynamy być drużyną, która chce walczyć. Wynik jest zawsze sprawą otwartą, bo to jest piłka nożna, ale wydaje mi się, że jeśli będzie zaangażowanie, dobra gra, to każdy to będzie szanował i z przyjemnością przychodził na stadion. Mam nadzieję, że to co rozpoczęliśmy i pokazaliśmy w meczu z Wisłą Kraków, będziemy kontynuować w następnych spotkaniach.
***
Marcin Gałek (spiker Lechii): - Przed nami mecz z outsiderem rozgrywek, który moim zdaniem będzie... niezwykle trudny. Wszystkich hurraoptymistów przestrzegam przed dzieleniem skóry na niedźwiedziu. Zawisza, podobnie jak Lechia, przepracował okres przygotowawczy z polskim trenerem - a nie jak latem, wg zasad z Portugalii. To, jak się okazuje istotna różnica. Warto odwiedzić w sobotę PGE Arenę, jeszcze z jednego powodu - możemy być świadkami kolejnego historycznego wyniku, wszak ostatni raz z Zawiszą w Gdańsku Lechia wygrała w czerwcu 1976 r. (niemal 39 lat temu). Oby powiedzenie "My tworzymy historię" znów znalazło potwierdzenie. Stawiam 2-1 dla Lechii.
Przygotował: Tomasz Galiński Obserwuj autora na Twitterze