Tego sezonu Ekstraklasy z pewnością nie możemy zaliczyć do normalnych. Wiele przekładanych spotkań, zakażenia koronawirusem wśród piłkarzy i puste trybuny – wszystko to sprawia, że ten sezon jest inny niż wszystkie.

Epidemia nie ominęła też drużyny Lechii. Już podczas okresu przygotowawczego w szeregach biało-zielonych wykryto zakażenie, co poskutkowało tym, że podopieczni trenera Piotra Stokowca musieli odbyć izolację. Przed pierwszym spotkaniem zawodnicy praktycznie nie trenowali i do inauguracji sezonu przystąpili niemal z marszu. I, prawdę mówiąc, w pierwszych spotkaniach było widać słabą formę, a raczej jej brak. Drużynie brakowało jakości, skuteczności i solidnej defensywy – tak naprawdę każdy element piłkarskiego rzemiosła kulał. Poprawa zauważalna zaczęła być dopiero od wrześniowego meczu ze Stalą Mielec, który biało-zieloni wygrali efektownie 4:2.

Kiedy wydawało się, że Lechia wróciła na odpowiednie tory i nic nie będzie w stanie jej zatrzymać nadeszła nieoczekiwana przerwa w rozgrywkach. Przed przerwą na kadrę drużyna Stokowca miała rozegrać mecz ligowy z Wisłą Kraków, jednak został on przesunięty na koniec października. Powód? Koronawirus w drużynie Artura Skowronka. W związku z tym gdańszczanie mieli blisko czterotygodniowy rozpad z Ekstraklasą i do gry powrócili 19 października.

281020kas0008

Na przełomie października i listopada Lechistów czekał mini maraton meczowy. Do rozegrania były zaległe spotkanie ligowe, Puchar Polski oraz kolejne starcia w Ekstraklasie. Jak się okazało, skończyło się na suchych zapiskach w terminarzu – w drużynie Lechii ponownie wykryto koronawirusa. Najpierw PZPN zdecydował się przełożyć zaplanowany na 31 października mecz 1/16 Pucharu Polski, a później Ekstraklasa poinformowała o zmianie terminu najbliższego spotkania ligowego ze Śląskiem Wrocław. Zakażone osoby poddane zostały izolacji, a zdrowi zawodnicy trenują indywidualnie.

Tym samym biało-zielonych czeka już druga dłuższa przerwa w trakcie bieżących rozgrywek. Najbliższy mecz podopieczni trenera Stokowca rozegrają najwcześniej 18 listopada, czyli równo trzy tygodnie od meczu z Wisłą. Ponadto już dwa dni później mają zaplanowane przełożone spotkanie ze Śląskiem Wrocław, a 23 listopada mają pojechać do Gliwic na starcie z Piastem. Zapowiada się więc kolejny meczowy maraton, o ile oczywiście znów (odpukać) nie przydarzy się nic nieoczekiwanego.

Nasuwa się więc pytanie, jak kolejna wymuszona przerwa w treningach wpłynie na drużynę Lechii? Czy pomimo niekorzystnych okoliczności zawodnikom uda się utrzymać przyzwoitą formę, którą pokazali chociażby w Krakowie? Zdaje się, że pytań jest więcej niż odpowiedzi. Z pewnością choroba i zajęcia indywidualne nie sprzyjają w budowaniu formy zawodników. Można powiedzieć, że obecna sytuacja to pewnego rodzaju test cierpliwości, który spadł na gdańszczan.

Abstrahując już od samej Lechii, mamy do czynienia chyba z najdziwniejszymi rozgrywkami w historii. Wyjątkowo krótki okres przygotowawczy, ekspresowe tempo w rozgrywaniu kolejnych spotkań oraz wycofanie się z formuły ESA-37 sprawiają, że ten sezon jest na swój sposób inny. Dodatkowo każdy kolejny dzień niesie za sobą niepewność i obawę, czy i kiedy dana drużyna rozegra swoje spotkanie. Wszyscy mamy jednak świadomość, że zdrowie i bezpieczeństwo jest teraz priorytetem.

Cóż, pozostaje mieć tylko nadzieję, że sytuacja niedługo się unormuje i całe życie, w tym rozgrywki piłkarskie, wrócą do normalności.

 źródło:własne