Ekstraklasa zakończyła sezon już jakiś czas temu, czas najwyższy podsumować zmagania biało-zielonych.
Sinusoida. To słowo najbardziej pcha się na myśl, gdy ktoś zapyta jak bym podsumował tegoroczny sezon.
Niestety sezon wyjątkowo dla Lechii i dla nas wszystkich pełny porażek, czasem wręcz upokorzeń.
Od kilku lat Lechia nie była klubem gdzie zmieniano trenerów jak przysłowiowe rękawiczki. Tomasz Kafarski, który rozpoczął sezon na ławce biało-zielonych, był najdłużej pracującym trenerem w ekstraklasie. Wiele dobrego z trenerem Kafarskim przeżyliśmy, zdobyliśmy w pamiętny sposób Warszawę,rozbiliśmy Górnika, czy też upokorzyć Arkę w Gdynii,strzelając gola wyrównującego po dokładnie 96 minutach i 9 sekundach gry. Pochwalę się, że widziałem to upokorzenie na żywo, zakamuflowany pomiędzy wieloma "sympatykami" tego klubu. Gdy padła ta bramka, nie wyobrażacie sobie jak bardzo mogliśmy zostać "zniszczeni" na trybunach ( :) ). No nie dało, po prostu się nie dało utrzymać tych emocji.
Ale nie o tym tu mowa. Wspominam o tej sytuacji, ponieważ wiele dobrego zawdzięczam Kafarskiemu. Niestety sposób w jaki nastąpiło rozstanie było wręcz karygodne. Trener nie miał pomysłu na tą drużynę, sam oficjalnie stwierdził, że błędem było połączenie stanowiska trenera oraz dyrektora sportowego w jego osobie. Nie wiem, czy trzymał się stołka dla kasy, czy po prostu był przekonany, że ma jednak jakiś pomysł na ten zespół. No jednak nie miał, odszedł - pewnie już na zawsze.
Po Kafarskim nastąpiła jakże krótka era Ulatowskiego. Zatrudnienie tego szkoleniowca było kpiną samą w sobie, ale też wszyscy wiemy czemu tak się stało. Powodem był tak zwany wąż w kieszeni inwestora.
Ulatowski dograł sezon, i wyleciał z klubu zaraz po nim. Kilka dni później stawił się w klubie Paweł Janas. Wtedy zareagowałem tak samo jak na wieści o Ulatowskim, teraz mogę przyznać, że zawdzięczamy mu chociaż takie nazwiska w składzie jak Kosecki, czy Wilk. Pod wodzą Janasa Lechia dalej grała tragicznie, wiele portali rozpisywało się nad żałosną grą biało-zielonych. Niektóre gazety twierdziły, że gra Lechii przysparza o ból zębów.. Czym bliżej końca sezonu, to zdarzały się przebłyski gry, już o jednym jedynym wyjątkowym spotkaniu z Legią nie wspominając. Janasa w klubie już nie ma. Kto będzie? Nie wiadomo.
Sytuacje na trybunach
Lechia Gdańsk zajęła drugie miejsce w "tabeli frekwencji" ekstraklasy. Drużyna, na której grę nie dało się patrzeć, była wspierana przez cały sezon wyjątkowo tłumnie.
Miniony sezon przyniósł wiele ciekawych sytuacji na trybunach. Od konfliktu z Kafarskim, haseł "Precz z Kafarem" (które zresztą baaardzo szybko przemieniły się w "Precz z Kucharem"). Były wspaniałe oprawy, jak podczas spotkania z Jagiellonią upamiętniając rocznicę 13 grudnia 81 roku z hasłem "Zamiast teleranka były mordy i łapanka", z wiadomą postacią na sektorówce. Była też wspaniała oprawa spotkania z Legią, która zapewne też zwiększyła niezwykłą wagę tego spotkania. Szkoda tylko, że nie uczestniczyli w tym kibice gości.
Narastający konflikt
Przez długi czas między inwestorem Lechii a trybunami narastało napięcie. Powodów jest wiele, sposób prowadzenia drużyny, brak transferów, i wiele - wieeele innych.
Jak wszyscy wiemy, doszło też do spotkania zarządu z kibicami. Udawałem się na to spotkanie pełny nadziei, że przyniesie pozytywne skutki dla klubu. Niestety to co się tam działo, było jedną wielką kpiną z wszystkich zgromadzonych na sali fanów. Spotkanie zakończyło sie solidarnym opuszczeniem sali przez rozdrażnionych kibiców.
Wydawało się, że z końcem sezonu zakończy się też stres z tym związany, lecz każdego dnia docierają do nas kolejne wielce niepokojące wieści odnośnie klubu.
Wydaje się, że bojkot,otwarty konflikt, czy też inne zdecydowane ruchy to tylko kwestia czasu - to wcale nie tak odległego.
Nie wiem, na czym polega ta toksyczna "miłość" Kuchara do Lechii. Przychodził pod pretekstem budowy silnego klubu, teraz dowiadujemy się o wciąż rosnącym długo wobec osoby pana Kuchara. Kilka dni temu pojawiła się plotka, iż jest niemiecki kupiec chętny przejąć udziały. Inwestor odrzucił oferte, żadając prawie dwukrotnej stawki niż zaoferowano. Przypomnę, że za zaoferowaną stawkę w pełni zostałby pokryty dług, oraz sam Kuchar odszedł by bogatszy o około 7mln złotych. Mało? Nam nie, Kucharowi tak.
O co więc w tym wszystkim chodzi? Wiadomo, że po kolejnym sezonie wartość Lechii będzie jeszcze mniejsza. Panie Kuchar, "kończ waść-wstydu oszczędź".
Co Nas czeka?
Chciało by się nam wszystkich "Wielkiej Lechii". Niestety wszystkie spekulacje prasowe pokazują, że ciężki sezon dopiero przed Nami. Trzeba przygotować się na ciężkie czasy, które pod skrzydłami inwestora zbliżają się wielkimi krokami.
Wszyscy czekaliśmy, aż będzie lepiej. Okazało się, że lepiej już było.