W najbliższą niedzielę o godz. 17.30 piłkarze Lechii zagrają na Stadionie Energa Gdańsk z Arką Gdynia. W normalnych okolicznościach trybuny wypełniłyby się w znacznej części, natomiast z uwagi na obostrzenia w naszym kraju spotkanie zostanie rozegrane bez udziału publiczności. - Szanse w tym meczu mocno się wyrównały. Doskonale wiemy jak kibice potrafili nieść swoich zawodników. Teraz atut własnego boiska został zdewaluowany - mówi trener Piotr Stokowiec.
- Rola kibiców jest ogromna. Często mówi się, że trybuny niosą, co zresztą najlepiej pokazują rozgrywki o Puchar Polski, gdzie gra toczy się na specyficznym stadionie, kibice potrafią wykrzesać dodatkowe siły z zawodników. Dzięki temu dochodziło do wielu niespodzianek. Z jednej strony kibice nieśli zespół gospodarzy, a z drugiej wpływali deprymująco na rywali. Atut własnego boiska został zdewaluowany. Musimy mieć plan na to spotkanie i w pełni się na nim skoncentrować. Przez tę sytuację szanse obu drużyn mocno się wyrównały - mówi trener Stokowiec.
- Każdy z nas doskonale zdaje sobie sprawę jak ważny jest to mecz dla kibiców. Przed telewizorami zasiądą miliony fanów, przez co jeszcze ważniejsza będzie koncentracja - dodał szkoleniowiec.
Ostatni ligowy mecz biało-zieloni rozegrali 7 marca w Lubinie (zremisowali 4:4 z Zagłębiem). Traf chciał, że zaraz po przerwie spowodowanej pandemią koronawirusa czekają ich derby Trójmiasta. - To akurat dla nas dobrze. Dzięki temu piłkarze będą jeszcze bardziej zmotywowani i skoncentrowani, choć z drugiej strony pracujemy z grupą profesjonalistów, dla których każde spotkanie jest tak samo istotne - podkreśla trener Stokowiec.
Niemal tradycją jest już, że przed derbami Trójmiasta w zespole Arki zmienia się trener. Nie inaczej było tym razem. Ireneusz Mamrot zastąpił na stanowisku pierwszego szkoleniowca gdyńskiego zespołu Krzysztofa Sobieraja, który nie poprowadził Arki w żadnym meczu. - Zmiana trenera zawsze niesie za sobą pewne niewiadome, zarówno dla przeciwnika, ale i dla Arki. Trener Mamrot jest uznanym fachowcem, pokazał to w Jagiellonii, odnosząc sukcesy. Zbudował sobie silną pozycję w polskiej lidze. Jego zespoły zawsze były dobrze zorganizowane, dobrze operowały piłką. Nie spodziewamy się łatwego meczu - mówi Stokowiec.
Sama piłka to jedno, natomiast nie sposób przejść obojętnie obok plagi kontuzji, która ma obecnie miejsce w Bundeslidze. Nasi zachodni sąsiedzi rozegrali już trzy ligowe kolejki i dla wielu piłkarzy nie skończyło się to najlepiej. W samej pierwszej kolejce po przerwie urazów doznało aż czternastu zawodników, a kolejne dni nie były wcale dużo bardziej łaskawe. Wprawdzie nie jest powiedziane, że będzie miało to takie same przełożenie na piłkarzy PKO Ekstraklasy, natomiast sytuacja na pewno nie jest zbyt ciekawa. - Każdy świadomy trener obawia się urazów. Mamy to z tyłu głowy. Zdajemy sobie sprawę, że jest to specyficzny okres. Wcześniej nie mieliśmy do czynienia z tak długą przerwą od treningów - mówi Stokowiec.
- Stawialiśmy na profilaktykę, zarówno podczas treningów indywidualnych, jak i później w grupowych. Dbaliśmy o mięśnie zawodników, robiliśmy wszystko żeby przygotować i zabezpieczyć ich organizmy przed urazami, natomiast wiemy, że meczów jest dużo w krótkim czasie, a to sprzyja odnoszeniu mniejszych lub większych kontuzji, co widzimy na przykładzie Bundesligi. Uważam, że jesteśmy dobrze przygotowani do sezonu. Zrobiliśmy zawodnikom badania, nałożyliśmy im odpowiednie obciążenia treningowe. Robiliśmy wiele gierek na dużej przestrzeni, bo zawodnicy tego potrzebowali. Cieszę się, że dobrze zadbaliśmy o sprawy, na które mieliśmy największy wpływ. Mam ten komfort, że wszyscy zawodnicy są do mojej dyspozycji i oby to potrwało jak najdłużej - zakończył trener biało-zielonych.
źródło: własne