Trener Piotr Stokowiec był wyraźnie niepocieszony po remisie Lechii w Gdyni (2:2), ale trudno mu się dziwić. - Żałujemy, bo uciekły nam dwa punkty. Kluczowa była bramka na 1:2. To ona dodała Arce skrzydeł - powiedział trener biało-zielonych.
Pierwsza połowa była niezła piłkarsko, ale nie oglądaliśmy w niej bramek. Po przerwie było natomiast sporo chaosu, ale padły aż cztery gole. Najpierw dwukrotnie trafili gdańszczanie, później odpowiedziała Arka, strzelając gola na 2:2 w dziewiątej minucie doliczonego czasu gry. - W pierwszej połowie było dużo nerwowości, z kolei za mało płynności z obu stron. Wydawało się, że po strzeleniu dwóch bramek opanowaliśmy sytuację. Wydawało się, że trzy punkty mamy w swoich rękach, ale zepsuliśmy ten wynik. Tak doświadczona drużyna powinna zachowywać się bardziej dojrzale. Mam tu na myśli m.in. sytuację z końcówki, gdy przy wyniku 1:2 wyjeżdżamy z kontratakiem w przewadze liczebnej. Mamy materiał do analizy. Szkoda, bo uciekły nam dzisiaj dwa punkty - powiedział trener Stokowiec.
- Przez własną nonszalancję podłączyliśmy Arkę do tlenu. Gospodarze uspokoili sytuację, nabrali pewności siebie. Tak to jest w tego typu sytuacjach. Jedna drużyna zyskuje pozytywną energię, druga ją traci. Kluczowa była bramka na 1:2. To ona dodała Arce skrzydeł. My zaczęliśmy grać nerwowo i nie potrafiliśmy uspokoić wydarzeń na boisku - dodał trener Lechii.
Na przedmeczowej konferencji prasowej szkoleniowiec mówił, że w tego typu meczach nie taktyka jest najważniejsza, a przede wszystkim walka i zaangażowanie. - Oczywiście to nie jest tak, że nie zwraca się uwagi na granie w piłkę. Tym niemniej opanowanie nerwów odgrywa ważną rolę. Istotne jest trzymanie się schematów i to nam się udawało. Chcieliśmy wrzucać piłkę z bocznych sektorów, mając dwóch napastników w polu karnym. Tak też strzeliliśmy bramkę. Gra nie była płynna, ale przypuszczałem, że ten mecz może tak nerwowo wyglądać - powiedział Stokowiec.
źródło: własne