- Jak po ostatnich meczach mówiłem, że jestem zły, to dziś jestem wściekły. Nie ma mojej zgody na to, żebyśmy grali tak jak w pierwszej połowie - powiedział trener Piotr Stokowiec po czwartej porażce Lechii z rzędu w PKO Ekstraklasie.
- W przerwie porozmawialiśmy w szatni, skorygowaliśmy ustawienie i wyglądało to lepiej, ale nie wykorzystaliśmy jeden z sytuacji, które miał Conrado. Później poszła kontra, przypadkowy rzut wolny i gol. Generalnie jeszcze raz powtórzę, że Lechia nie może tak grać i nie będzie tak grać. Nie wyobrażam sobie tego, żeby było tak dalej i mówię to z pełną odpowiedzialnością - kontynuował trener Lechii.
Lechia grała w tym meczu o odzyskanie twarzy, o zrehabilitowanie się w oczach kibiców za trzy wcześniejsze porażki. Tymczasem na boisku w ogóle nie było tego widać. Warto podkreślić, że tylko dwóch zawodników Lechii przebiegło ponad dziesięć kilometrów. Statystyki często bywają złudne, natomiast w tym przypadku doskonale obrazują to, jak grali gdańszczanie. Brakowało zaangażowania, determinacji, chęci rehabilitacji.
- Zgodzę się z tym. Mogę tylko powtórzyć, że nie ma mojej zgody na takie granie. Lechia tak nie może grać. I nie będzie grać - powiedział trener Stokowiec.
Trener Stokowiec odniósł się do osoby Egzona Kryeziu, który - pod nieobecność Jarosława Kubickiego - rozegrał 90 minut jako defensywny pomocnik. W naszej ocenie (i nie tylko naszej) zagrał bardzo słabo. Zresztą, grający obok niego Maciej Gajos również nie zaliczył udanego występu.
- Nie chcę oceniać indywidualnie, ale na pewno nie można zrzucać całej winy na niego. To jest zawodnik, który jest dłuższy czas u nas, a to był nasz jedyny defensywny pomocnik, który mógł zagrać na tej pozycji, a też musimy weryfikować zawodników nawet pod kątem przyszłości. Nie możemy sprawdzać zawodników w grach kontrolnych, a Egzon wystąpił, bo jest młodym rozwojowym zawodnikiem. Zagrał na tyle, na ile umiał, a nie jest łatwo grać mecz po długiej przerwie - dodał trener Stokowiec.
źródło: własne