W przegranym (1:2) meczu z Zagłębiem Lubin - jak to określił trener Piotr Stokowiec - Lechia zagrała średnio
Dusan Kuciak (5). Wydaje się, że mógł zrobić coś więcej przy drugim golu dla Zagłębia. Strzał był lekki i w zasadzie w środek bramki. Grzechem byłoby jednak obwinianie go za porażkę, ponieważ w tym meczu popisał się przynajmniej dwiema interwencjami klasy światowej.
Karol Fila (5). Przyzwoity mecz w jego wykonaniu. Dość solidny w tyłach, ciężko przypisać mu jakiś błąd. Chętnie uczestniczył w akcjach ofensywnych i powinien mieć asystę, jednak Jarosław Kubicki nie wykorzystał jego świetnego dośrodkowania.
Mario Maloca (3). Nie wyglądało to dobrze, ale to wszystko przez to, że Chorwat praktycznie nie gra w tym sezonie. Brakuje mu rytmu meczowego, złapania pewności siebie. Co najbardziej zawiodło w sobotnim meczu? Rozegranie piłki. Mnóstwo niecelnych podań i złych wyborów. W dodatku powinien strzelić gola, ale skiksował w prostej - wydawałoby się - sytuacji. Niestety "generał" nie wszedł na poziom Michała Nalepy.
Błażej Augustyn (3). Nie wiemy czy to przez brak Nalepy czy po prostu kwestia słabszego dnia, natomiast Augustyn zaliczył prawdopodobnie najgorszy mecz w tym sezonie. Wierzymy, że szybko wyrzuci go z głowy. Bramka samobójcza to oczywiście przypadek, ale w dalszej fazie spotkania mieliśmy parę zagrań zupełnie nieprzemyślanych, pochopnych. Sporo było niepotrzebnych dłuższych podań, z których nic nie wynikało. Do tego parę tzw. "pustych przelotów".
Żarko Udovicić (5). Zostawiamy ocenę wyjściową z dwóch powodów. Serb zagrał z przymusu na lewej obronie, która nie jest jego nominalną pozycją. Wiele było obaw czy sobie poradzi, a tymczasem w defensywie nie dostrzegliśmy większych pomyłek. Po drugie, wypadł całkiem nieźle. Ciągnęło go na połowę przeciwnika i uczestniczył chyba w każdej ofensywnej akcji Lechii. Wykonał wiele dośrodkowań, dobrej jakości, ale żaden z kolegów nie potrafił ich wykorzystać. Tym niemniej, wydaje nam się, że Filip Mladenović dałby więcej drużynie na pozycji lewego obrońcy, z kolei Udovicić grając nieco wyżej.
Sławomir Peszko (5). Niezły mecz, ale tylko do momentu wejścia w pole karne rywala. Najpierw przeprowadził świetny rajd, mijając jak tyczki pięciu rywali, jednak zawiodła skuteczność. W drugiej połowie próbował wymusić rzut karny, zamiast starać się kontynuować akcję, a była dobra szansa na strzelenie gola.
Daniel Łukasik (3). Jemu również przytrafiło się słabsze spotkanie. Nie do końca rozumiemy co autor miał na myśli w 62. minucie, chwilę przed straconym golem. Łukasik zastanawiał się czy podać piłkę do Malocy, zwlekał... aż w końcu zagrał za mocno (mimo iż kolega stał dziesięć metrów obok) i poszła kontra. Oceniamy go nisko, bo zdajemy sobie sprawę, że potrafi grać dużo lepiej. Chwaliliśmy go za mecz z Lechem Poznań, gdy miał 97 proc. celności podań. Dla porównania - teraz zaledwie 83. Szkoda, że na początku meczu nie oddał mocniejszego strzału, bo wszystko mogło potoczyć się zupełnie inaczej.
Jarosław Kubicki (3). Trzeba jasno powiedzieć, że środek pola Lechii w meczu z Zagłębiem wyglądał źle. Nie funkcjonowało to tak, jak przeciwko Legii. Było sporo luk, które ciężko było łatać. Kubicki standardowo przebiegł najwięcej kilometrów w drużynie biało-zielonych (patrz screen poniżej), natomiast nie przełożyło się to na efektywność działań. Zbyt wielu piłkarzy miało słabszy dzień, co przełożyło się na to, że bitwę o środek pola zdecydowanie wygrali goście z Lubina.
Maciej Gajos (4). Z trójki środkowych pomocników to on wyglądał najkorzystniej. Co prawda brakowało konkretu w postaci gola, asysty, nawet strzału, natomiast każde jego podanie przyspieszało akcje biało-zielonych. Stracił piłkę aż dziesięć razy, jednak jeśli przyjrzymy się bliżej, były to straty wynikające z niechlujnego zagrania kolegi, wsadzenie na tzw. konia.
Lukas Haraslin (3). Cały czas podwajany, nie miał za bardzo jak się rozpędzić. Został wyłączony przez defensywę Zagłębia. W dodatku bardzo często dostawał zbyt mocne podania, z których nie za bardzo miał co zrobić. Nie pomogła nawet zmiana stron z Peszką w trakcie pierwszej połowy.
Artur Sobiech (5). Strzelił w tym meczu dwa gole, ale pierwszy nie został uznany z uwagi na minimalnego spalonego. To było ciężkie spotkanie dla napastnika pokroju Sobiecha. Gdy dostał podanie, natychmiast potrafił coś z tym zrobić. Sęk w tym, że tych podań było zbyt mało. W końcówce mógł doprowadzić do wyrównania, lecz jego sytuacyjne uderzenie było za słabe.
Flavio Paixao, Rafał Wolski i Patryk Lipski - grali zbyt krótko, by ich ocenić. Przypomnijmy, że piłkarz musi zagrać przynajmniej 30 minut, by być ocenionym przez naszą redakcję.
źródło: własne