Wielu piłkarzy Lechii zagrało solidnie w derbach Trójmiasta. Paru poniżej swoich możliwości, natomiast po raz kolejny głupio zachował się Żarko Udovicić, który w samej końcówce otrzymał bezpośrednią czerwoną kartkę. Oceny w skali 1-10.
Dusan Kuciak (6). Nie był to łatwy mecz dla bramkarza Lechii, szczególnie w drugiej połowie, gdy praktycznie cały czas był wyzywany przez kibiców gospodarzy, w dodatku non stop leciały w jego kierunku zapalniczki, a nawet szklane butelki. Wydaje nam się, że mógł zrobić delikatnie więcej przy pierwszym golu dla Arki, natomiast nie zamierzamy go obwiniać, bo w pierwszej kolejności zawiedli w tej sytuacji inni. Tym niemniej Słowak należał do najlepszych zawodników Lechii w derbach - w pierwszej połowie przynajmniej dwukrotnie popisał się interwencjami klasy światowej.
Karol Fila (5). Nie był to jakiś porywający mecz w jego wykonaniu, choć parę razy nie nadążył za akcją, gdy gdynianie wymienili kilka szybkich podań. Niepotrzebnie szedł na "raz", dając przestrzeń gospodarzom. Było u niego trochę nerwowości. Nie czuł się tak pewnie, jak w poprzednich spotkaniach. Może wpływ na taki obrót spraw miał fakt, że w niedawnych meczach polskiej młodzieżówki wystawiany był na środku pomocy, a teraz na prawej obronie nie do końca potrafił się odnaleźć? Tego nie wiemy.
Michał Nalepa (4). Cóż, to on potknął się o zawodnika Arki w 100. minucie meczu, a po chwili padł gol na 2:2. Zdarzenie kompletnie przypadkowe i nie możemy zwalać na niego całej winy za tę bramkę, natomiast to była ostatnia okazja do przerwania akcji. Potem było już za późno. Ocena niska jest jednak nie tylko ze względu na tę sytuację. W jego grze było sporo nonszalancji w całym spotkaniu. Zamiast wybijać piłkę szukał jakiegoś niepotrzebnego dryblingu, co powodowało straty. Wydaje nam się, że maska mu nie przeszkadzała w grze. Nie bał się pojedynków w powietrzu, nie kalkulował.
Błażej Augustyn (5). Naliczyliśmy mu dwa błędy w tym meczu. Jeden przy straconym golu Michała Nalepy (spore pretensje do obu środkowych obrońców miał Dusan Kuciak). To było dośrodkowanie w światło bramki, piłka nie ma prawa przelecieć w ten sposób. Trzeba ją wybić. Było jeszcze lekceważące wyjście do piłki w boczny sektor. Błażej zaryzykował, wsadził głowę na wysokości kolana piłkarza Arki, ale ten zdołał o sekundę wcześniej dziubnąć sobie futbolówkę i mieliśmy dobrą okazję dla gospodarzy. Generalnie jednak nie był to zły mecz w jego wykonaniu.
Filip Mladenović (5). Przyzwoicie. To znaczy - ani niczego nie zawalił, ani nie zasłynął czymś szczególnym. Oczywiście brał udział w akcji bramkowej, gdy podłączył się do akcji ofensywnej, robiąc przewagę na lewej stronie. Tym niemniej z naszej perspektywy robił to stanowczo zbyt rzadko. Przyzwyczaił nas do częstszych ataków na połowie przeciwnika. Może wynikało to z założeń taktycznych, może miał gorszy dzień. Ciężko powiedzieć. Serb uczestniczył też w dość zabawnej sytuacji. Na drugą połowę wyszedł bowiem w koszulce Rafała Wolskiego. Zmienił ją dopiero wtedy, gdy uwagę zwrócił mu trener Arki.
Lukas Haraslin (7). Bez dwóch zdań najbardziej wartościowy piłkarz Lechii w starciu z Arką. Ale trudno, żeby było inaczej, jeśli spojrzy się jakiego rywala miał na swojej stronie. Młody Jakub Wawszczyk - mówiąc wprost - nie ogarniał. Haraslin objeżdżał go w każdej akcji, kręcił jak 10-letnim chłopcem na orliku. Efekt? Dwie asysty i bardzo dobra postawa przez te 66 minut, gdy był na boisku. Nie rozumiemy dlaczego został zmieniony tak szybko. Po jego zejściu gra Lechii siadła kompletnie. Być może ze względu na żółtą kartkę, którą otrzymał na skutek przepychanek. Jeśli to nie był powód, to nie znajdujemy uzasadnienia.
Daniel Łukasik (4). Przytrafiło mu się słabsze spotkanie, szkoda że akurat w derbach. Tak doświadczony zawodnik nie może na kwadrans przed końcem sprokurować rzutu wolnego (po którym padł gol) po wcześniejszym własnym prostym błędzie. Po prostu nie może. Gospodarze dzięki temu trafieniu uwierzyli w siebie i z minuty na minutę grali coraz pewniej.
Jarosław Kubicki (5). Ma asystę drugiego stopnia przy golu Flavio. Ofiarnie poszedł na piłkę, co się opłaciło. Standardowo przebiegł najwięcej kilometrów w zespole Lechii, natomiast wynika to z tego, że on jako jeden z pierwszych rusza do pressingu. Teraz było podobnie, agresywnie wybiegał z drugiej linii, gdy Arka wznawiała grę z piątego metra. Trudno mu cokolwiek zarzucić. Zagrał solidnie, na poziomie do jakiego nas przyzwyczaił.
Flavio Paixao (6). Nie chcemy czepiać się Macieja Gajosa, bo grał do tej pory przyzwoicie, natomiast Flavio ustawiony na tzw. dziesiątce daje Lechii bardzo dużo. Może nawet więcej niż Gajos. Trener Piotr Stokowiec przyznał, że takie ustawienie było przygotowane konkretnie pod derby, ale nie wykluczamy, że i w kolejnych spotkaniach będziemy oglądać podobny schemat. Portugalczyk potrafił utrzymać się przy piłce, zagrać na jeden kontakt, a przede wszystkim często wbiegał w pole karne z drugiej linii. Jak na derby przystało, Flavio strzelił jedną z bramek. Mógł więcej, ale zarówno w pierwszej, jak i później w drugiej połowie jego strzały bronił bramkarz.
Żarko Udovicić (2). Słaby punkt Lechii w tym meczu, a przecież wydawało się, że współpraca z Mladenoviciem układa się coraz lepiej. Żarko nie dostarczył w derbach konkretów. Był na boisku, podał piłkę, wrzucił, natomiast nie było w tym niczego z elementem zaskoczenia. Ocena niska oczywiście z uwagi na sytuację z końcówki spotkania, gdy otrzymał czerwoną kartkę. Nie widzieliśmy dokładnie całego zajścia, ale mówi się o naruszeniu nietykalności arbitra. Z pewnością kolejne dni przyniosą więcej szczegółów, ale obawiamy się, że może powtórzyć się sytuacja z początku sezonu, gdy po czerwonej kartce w Łodzi konieczna była miesięczna pauza. Żarko - jesteś doświadczonym zawodnikiem. Nie możesz tak się zachowywać.
Artur Sobiech (6). Tak jak w przypadku Haraslina, tak i tutaj nie jesteśmy w stanie zrozumieć dlaczego został tak wcześnie zdjęty z boiska. Decyzje Piotra Stokowca były dziwne i mamy przeczucie graniczące z pewnością, że miały wpływ na końcowy wynik. Sobiech grał dobrze, strzelił gola, wygrywał pojedynki w powietrzu, utrzymywał się przy piłce. Po raz kolejny jednak minimalizm zgubił biało-zielonych.
Sławomir Peszko, Tomasz Makowski, Maciej Gajos - grali zbyt krótko, by ich ocenić.
źródło: własne