Ostatnia wizyta w Gdańsku Andrzeja Kuchara miała drugie dno...

Okazuje się, iż kasa klubu świeci pustkami.. I tutaj "poczuł krew" większościowy akcjonariusz oraz pożyczkodawca klubu, Andrzej Kuchar..

Właśnie na światło dzienne wypłynął chytry plan Kuchara na przejęcie klubu w 75%. Oznaczało by to dla klubu jeszcze cięższe czasy..

Wizyta Kuchara w ostatnich dniach to była przemyślana strategia..

Ma to związek z zebraniem rady nadzorczej, a wszystko w tajemnicy przed opinią publiczną. Dlaczego? Bo Kuchar szykuje skok na kolejne akcje Lechii. Krążą różne wersje, że właściciel gdańskiego klubu chce przejąć udziały w ramach długu Lechii wobec niego. Ten wynosi 11,4 miliona złotych plus odsetki, a pożyczka jest oprocentowana na 6 procent. Tymczasem zarząd na ratę pieniędzy nadal nie ma. Inna opcja jest taka, że Kuchar udzieli Lechii kolejnej pożyczki, ale już nie na procent, ale pod zastaw akcji. Doprowadziłoby to do absurdalnej sytuacji, że Kucharowi wcale nie musi zależeć na tym, żeby klub wypracował zysk, bo wolałby przejąć udziały. Mając 75 procent akcji miałby jeszcze większe wpływy w spółce, łącznie z możliwością zmiany statutu.

Za miesiąc odbędzie się walne zebranie akcjonariuszy i wówczas wyjdzie na jaw, jaki los zostanie zgotowany Lechii. Wiadomo jednak, że dla większościowego udziałowca Lechia nie jest najważniejsza. Co jeśli mniejszościowi akcjonariusze nie wyrażą zgody na plan właściciela? Zostaną oskarżeni o to, że niszczą Lechię, bo w tej sytuacji zimą nie będzie pieniędzy na wzmocnienie drużyny. To taki swoisty szantaż ze strony Kuchara. Nie można jednak pozwolić na to, aby kolejne pakiety akcji wpadły w ręce człowieka, który Lechii nic nie daje. A brak środków na transfery nie jest zaskoczeniem. Lechia niby ma budżet ponad 20 milionów złotych, ale część tych pieniędzy jest wirtualna.

- Podobno planowane jest nieoficjalne spotkanie zarządu z akcjonariuszami. Mamy zgodzić się na kolejną pożyczkę od Kuchara. Tym razem pod zastaw akcji. Jeśli pożyczka nie zostanie spłacona, to Kuchar przejmie nasze udziały i będzie miał ich 75 procent. Większość decyzji wtedy podejmie sam. Szkoda, że jak dawał poprzednie pożyczki, to nie pytał akcjonariuszy o zdanie. A przecież dostał Lechię praktycznie w prezencie, bo za 5 milionów złotych. Wraz z ludźmi z Wrocławia w zasadzie sam wszystko załatwia po swojej myśli - tłumaczy serwisowi "Nasze Miasto" anonimowo jeden z akcjonariuszy. - Na zebraniu rady nadzorczej nic nie zostało ustalone. Nie ma mowy o zastawieniu akcji pod pożyczkę. Jest propozycja konwersji pożyczek pod akcje, co jest spółce potrzebne. Na razie jednak nie ma żadnych konkretów - mówi Jarosław Czarniecki, gdański przedstawiciel w radzie nadzorczej Lechii.

75% w łapach Kuchara oznacza kolejne osłabienia drużyny, kolejne cięcia kosztów, kolejne wyrzeczenia.. A co najgorsze - cofanie się w rozwoju klubu.

NaszeMiasto.pl