Miłosz Kałahur był jednym z debiutantów w Ekstraklasie. Po zremisowanym meczu przyjaźni porozmawialiśmy z wychowankiem Lechii. - Pierwszy mecz na tle wicemistrza Polski utwierdził nas w przekonaniu, że coś tam w tej Ekstraklasie będziemy znaczyć - mówił.
Miłosz w piątek zadebiutował w Ekstraklasie. - To fajne uczucie. Przeszedłem ciężka i długą drogę, wróciłem do macierzystego klubu i dołożyłem cegiełkę do powrotu do Ekstraklasy. Teraz mogłem zadebiutować i to niezwykłe uczucie. Kiedy wjeżdżaliśmy na stadion, czułem dreszczyk energii. Na odprawie mówiliśmy sobie, że przed takimi meczami nie ma co się denerwować. Dla połowy, a nawet 3/4 składu Ekstraklasa to nowość, nie mamy doświadczenia. Pokazaliśmy, że może potrzebujemy jeszcze trochę czasu, ale będzie to wyglądało dobrze - przyznał 25-latek.
- Mieliśmy momenty, gdzie dominowaliśmy i posiadaliśmy piłkę, szczególnie w pierwszej połowie. Pierwszy mecz na tle wicemistrza Polski utwierdził nas w przekonaniu, że coś tam w tej Ekstraklasie będziemy znaczyć - tak obrońca skomentował przebieg meczu przyjaźni,
Co wydarzyło się w doliczonym czasie gry, kiedy Lechia straciła bramkę? - Długa piłka z połowy boiska na długo słupek. Wolny zawodnik nieczysto trafił w pilke, trafił w kolegę. Czyjemy niedosyt, ale z pokorą idziemy dalej - mówił.
Za tydzień Lechia zagra z Motorem, Z Motorem, z którym Biało-Zielonym w minionym sezonie nie szło. - Nowy sezon to nowe rozdanie. Każdy się wzmacniał i robił transfery. Myślę, że będzie to ciekawy mecz - ocenił.
Kałahur zakończył mecz z rozciętą brwią. - Ekstraklasa przywitała z buta (śmiech). Dostałem z łokcia i jest lekkie rozcięcie, ale przez tydzień się zagoi - skwitował Miłosz.
źródło: własne