Na konferencji prasowej przed derbowym starciem z Arką Gdynia, które odbędzie się w piątek wraz z trenerem pojawił się Miłosz Kałahur. - Na stadionie kilkanaście tysięcy ludzi będzie przeciwko nam, ale to na zielonym placu rozgrywa się ten główny spektakl i tam będziemy chcieli pokazać, na co nas stać. - zapowiedział przed meczem 24-latek.
Jakie nastroje panują w szatni przed derbowym pojedynkiem z Arką Gdynia według Miłosza Kałahura i jakie pierwsze wspomnienia z derbami Trójmiasta nasuwają się lewemu obrońcy Biało-Zielonych? - Do derbów przygotowujemy się tak samo jak do każdego innego meczu. Patrzymy na siebie, na swoje mankamenty i na błędy większe lub mniejsze, które popełnialiśmy w poprzednich meczach, żeby je wyeliminować. Wiadomo, że to mentalnie będzie trochę inny mecz, jeden z ważniejszych jak nie najważniejszych dla obu klubów. Co do wspomnień z derbami, pierwsze co mi się nasuwa, to derby Trójmiasta z maja 2011 roku na Stadionie Miejskim gdzie z wyniku 0:2 Lechia zdołała wyrównać w kilka minut. Ja w tym czasie byłem na zgrupowaniu kadry województwa i fajnie przeżywaliśmy te emocje. Myślę, że jest to pierwsze, ale nie jedyne moje wspomnienie z derbami. - zaczął Miłosz Kałahur.
W piątek na Stadionie Miejskim w Gdyni na trybunach zasiądzie komplet widzów, niestety bez naszych kibiców. Trener Arki Gdynia Wojciech Łobodziński i jego podopieczny Przemysław Stolc powiedzieli, że Lechię czego piekło. Jak piłkarze Lechii przygotowywali się do meczu pod kątem mentalnym? -Tak jak trener wspomniał, będzie to jakiś dodatkowy bodziec. Na stadionie kilkanaście tysięcy ludzi będzie przeciwko nam, ale to na zielonym placu rozgrywa się ten główny spektakl i tam będziemy chcieli pokazać, na co nas stać. Ponadto fajnie, że mogliśmy iść do tego muzeum. Tak jak trener mówił, chłopaki zapoznali się z tą historią, zobaczyli, z czym to się je, jak wyglądają takie mecze i uważam, że ta wizyta w klubowym muzeum była wartością dodaną przed tym meczem. - dodał 24-latek - Myślę, że ta wizyta uświadomiła moim kolegom z drużyny, jak te mecze z Arką wyglądały na przestrzeni całej historii klubu i ja też nie jestem w stanie im powiedzieć przebiegu każdego meczu, ponieważ mnie na świecie nie było. Dlatego ta wizyta w muzeum Lechii im to uświadomiła i myślę, że już są świadomi rangi tego spotkania, a ja nic więcej nie muszę dodawać.
Czy lewy obrońca Lechii oglądał mecze Arki do ich analizy i czy ma rozpracowanych jej zawodników, m.in. na których musi uważać? - Co do oglądania meczów, to nie ukrywam, że jestem fanem piłki nożnej, nie tylko oglądam najbliższego, ale wszystko, co się dzieje w świecie futbolu, więc tu nie będzie dużego zaskoczenia. Jeżeli chodzi o analizę, to wszystko mieliśmy przeanalizowane z trenerami, była przeprowadzona dogłębna analiza. Nie chcę tutaj też rzucać nazwiskami na kogo uważać, bo jeszcze nie wiemy, w jakim zestawieniu wystąpią. Jesteśmy gotowi i w pełni przygotowani na to spotkanie.
Kibice Lechii, których jak już wcześniej wspomniano, zabraknie w Gdyni byli na treningu, by dodać wsparcia zawodnikami. Jak to wygląda z perspektywy Miłosza Kałahura? - To jest nieodzowny aspekt derbowy, gdzie kibice nas wspierają na każdym kroku i mieliśmy tego przykład po ostatnim treningu. Tak samo jak idę ulicą, to nie ukrywam, że czuję to wsparcie, szczególnie przed tym meczem i jest to taki pozytywny bodziec, że są z nami ludzie, których jest bardzo dużo i pójdą za nami w ogień.
Miłosz Kałahur jest wychowankiem Lechii Gdańsk i w tym sezonie wrócił do niej po pięciu latach. Jak rozpoczęła się jego przygoda z Biało-Zielonymi? - Nie ukrywam, że ta Lechia od małego mi towarzyszyła. Najpierw dziadek, a później tata na te mecze chodził. Nie opuszczał praktycznie żadnego domowego meczu, aż w końcu zabrał mnie na jeden z nich. Byłem wtedy przedszkolakiem, a potem wpadł na pomysł, żeby zapisać mnie do szkółki Lechii i ta historia gdzieś kończy się lub zaczyna teraz. - przyznał.
Jak 24-latek zapatruje się na mecz z Arką Gdynia? - Patrzymy na to, jak na kolejny mecz, który da nam trzy punkty i pozwoli nam się wspinać pomału w górę tabeli. - dodał - Jak wiemy, Arka na każdej pozycji ma jakościowych zawodników i przez to są na pozycji lidera, także musimy na to patrzeć jako cała drużyna, a nie jednostki. - powiedział lewy obrońca już po konferencji prasowej.
Miłosz Kałachur nie jest jedynym zawodnikiem w kadrze Lechii, który ma styczność z derbowymi pojedynkami w swojej karierze. Do nich zaliczają się m.in. Rifet Kapic, który jako zawodnik FK Sarajewo grał w derbach stolicy Bośni i Hercegowiny z Zeljeznicarem, natomiast Bogdan Sarnawski ma za sobą występ w derbach Tel Awiwu, kiedy reprezentował barwy Hapoelu przeciwko Maccabi. Czy przed derbami zmienila się atmosfera w szatni? - Czuć takie lekkie napięcie, oczywiście pozytywne. Tak jak mówiłem już wcześniej, mamy młody zespół, ale doświadczony i niejeden zawodnik grał w derbach w poprzednich klubach. Każdy z nich podchodził do tego emocjonalnie, jeden mniej, a drugi bardziej. Jednak derby Trójmiasta rządzą się swoimi prawami i na to musimy być gotowi.
24-latek na derby Trójmiasta jako zawodnik w karierze seniorskiej czekał bardzo długo, ponieważ pięć lat grał poza Gdańskiem. Czy w jego głowie pojawiały się takie myśli, że nigdy nie wystąpi w takim meczu? - Fajnie, że w końcu będę miał szansę wystąpić po tej drugiej stronie. Jeszcze nie wiem, czy w podstawowym składzie, ale po tej drugiej stronie nie na trybunach jak to zawsze miało miejsce czy przed telewizorem jak nie miałem możliwości być na stadionie. Dla mnie to jest duże przeżycie. - dodał - Śpię spokojnie (śmiech). Aż tak do tego emocjonalnie nie można podchodzić, żeby ta głowa wytrzymała. Sen jest na razie dobry i tak do tego podchodzimy.
Wracając do wątku pamiętnych derbów Trójmiasta z 1 maja 2011 roku, które w Gdyni zakończyły się po bardzo emocjonującym meczu 2:2, chociaż Biało-Zieloni jeszcze w 88. minucie spotkania przegrywali 0:2. Tego dnia 12-letni Miłosz Kałahur był na kadrze wojewódzkiej i wraz z zespołem oglądał ten mecz w telewizji. Jak wspomina to spotkanie sprzed dwunastu lat? - Byłem wtedy na kadrze wojewódzkiej. Jak wiemy, kadra województwa pomorskiego składa się przeważnie z zawodników Lechii oraz Arki i stanowią trzon tej drużyny. Było to fajne przeżycie, gdzie z tyłu gdzieś z hotelu usłyszeliśmy okrzyki, że ten mecz jest wygrany, a po dwóch minutach mogliśmy się cieszyć z takiego przebiegu. Pamiętam ten dzień jak dzisiaj, więc to było duże emocjonalne przeżycie. - Po tym meczu młodzi zawodnicy Lechii się cieszyli, a Arki smucili. Czy dosżło do między nimi do bójki? - Nie, nie (śmiech). Na szczęście obyło się bez niej, bo podchodziliśmy do tego też jako piłkarze oraz sportowcy z wyrozumieniem.
Na Stadionie Miejskim w Gdyni na derbach ma zasiąść komplet widzów, co ciekawe kibice Arki pojawią się po raz pierwszy na domowym meczu w tym sezonie. Derby Trójmiasta przy pustych trybunach raczej przypominałyby mecz sparingowy zamiast ligowy. - Jedziemy do Gdyni, gdzie wszyscy będą przeciwko nam i to będzie jakiś dodatkowy bodziec, żeby ten mecz przeprowadzić w lepszej atmosferze. Przy pustych trybunach to można rozegrać sparing, a nie mecz derbowy. Dlatego po części cieszymy się, że kibice przyjdą na stadion.
Największym atutem Arki jest ich ofensywa. W znakomitej formie są Hubert Adamczyk, Karol Czubak i Olaf Kobacki. Wymieniona trójka w Fortuna I Lidze w tym sezonie zdobyła 16 bramek, co stanowi aż 64% bramek Żółto-Niebieskich! - Tak jak mówiłem na konferencji, jesteśmy po analizie przeciwnika i wiemy, że jest to nieszablonowy zespół z dużymi umiejętnościami i potrafią czasami zrobić coś z niczego, co pokazały ich niektóre mecze w tym sezonie.
Miłosz Kałahur był pierwszym transferem Lechii w tym sezonie i gdy dołączył do zespołu, to drużyna była w trakcie przebudowy, przypominała operację na żywym organizmie. Aktualnie z przerwy reprezentacyjnej na kolejną sytuacja wygląda lepiej i widać poprawę w grze. Jak wygląda to oczami zawodnika? - Jak wszyscy wiemy, gdy zaczynaliśmy sezon, to nie było łatwo. Myślę, że krok po kroczku, który teraz wykonujemy, to po nim trzeba stawiać kolejne i my tak do tego podchodzimy, że każdy kolejny mecz, każdy kolejny przeciwnik oraz każdy kolejny trening jest krokiem do przodu. Zaczynamy łapać ten wspólny język i sezon jest długi, także będziemy rozliczani na koniec.
Co uległo poprawie w grze Lechii po przerwach na reprezentację i czy zobaczymy Lechię grającą bardziej ofensywnie? - Graliśmy mecze, gdzie potrafiliśmy zepchnąć przeciwnika do obrony niskiej i go zdominować. Może nie było tej perfekcyjnej finalizacji, ale tak jak mówię, to są jakieś kolejne kroki, jak to się mówi "Nie od razu Rzym zbudowano". Mam nadzieję, że każdy kolejny mecz będzie tym krokiem i na koniec przyniesie to upragniony rezultat.
Na koniec warto wrócić do wątku nadchodzącego meczu. Jak piłkarze Lechii odczują nieobecność na trybunach swoich kibiców. - Jest to jakiś tam minus w stosunku do nas. Nikt nas nie obroni na trybunach, tylko my będziemy się bronić na boisku. Wszyscy jesteśmy tego świadomi i to jest kolejny taki bodziec, żeby pokazać wszystkim kibicom w Gdyni, że to nie jest proste pokonać Lechię. - zakończył 24-latek.
źródło: własne