Już jutro o godzinie 20:30 dojdzie do 45-tych w historii derbów Trójmiasta. Przed tym meczem udało się porozmawiać z Deleu, który wystąpił dwa razy w meczach z Arką Gdynia.
- Żałuję, że w derbach Trójmiasta zagrałem tylko dwa razy, ale te dwa mecze zapamiętam do końca życia. U siebie wygraliśmy 1:0, a jedyną bramkę zdobył mój przyjaciel Piotr Wiśniewski. Natomiast na wyjeździe zremisowaliśmy 2:2 i ten remis smakował jak zwycięstwo. Każdy kibic Lechii zna przebieg tego spotkania, gdzie w 85. minucie przegrywaliśmy 0:2 – zaczął Brazylijczyk, który grał w Lechii w latach 2010-14.
Nie, nie gola straciliście w 88. Minucie, a minutę później Paweł Nowak zdobył bramkę kontaktową.
- Właśnie, kto by powiedział, że taki mecz uda nam się zremisować, tym bardziej że do końca meczu zostały jeszcze dwie minuty do końca i oczywiście doliczony czas gry, a przegrywaliśmy 0:2. Na pewno ten mecz każdy Lechista zapamięta do końca życia i ja go zapamiętam, bo ten wyjazdowy remis jest jednym z historycznych momentów klubu.
Po wyrównującym trafieniu Luki Vucko na 2:2 cały Stadion Miejski ucichł, a jeszcze kilka minut wcześniej komplet kibiców świętował drugą bramkę zdobytą przez swoich ulubieńców i nic nie zapowiadało, że Arka nie wygra z Lechią. Jak z Pańskiej perspektywy wyglądała gwałtowna zmiana nastrojów kibiców Arki z radości na smutek oraz ciszę?
- No, takie jest powiedzenie, że lepiej niech płacze przeciwnik niż my. Tak płacze mama, ten chłopak płacze głośniej niż moja mama (śmiech). Wiesz, o co mi chodzi? Lepiej jak on płacze niż my. Tak już na poważnie to na Stadionie Miejskim panowała stypa zarówno wśród piłkarzy Arki, jak i ich kibiców, a my świętowaliśmy ten remis, który smakował jak zwycięstwo. Fakt, że tylko jeden punkt, ale to było coś pięknego. Udało nam się zremisować już przegrany mecz.
Krzysztof Bąk w rozmowie ze mną powiedział, że derby Trójmiasta to piłkarskie święto i to coś więcej niż mecz. Potwierdza Pan tezę swojego byłego kolegi z drużyny?
- Oczywiście. Derby Trójmiasta to jest inna liga w porównaniu do niektórych spotkań. Nieważne czy obie drużyny grają w Ekstraklasie czy w I Lidze, to poziom tych meczów pod każdym aspektem jest bardzo wysoki. Zdarzały się sytuacje, gdzie Lechia była w pierwszej trójce, a Arka w tym samym czasie była w strefie spadkowej, ale jak dochodzi do derbów, to nie widać tej różnicy. Poza derbami Trójmiasta miałem możliwość zagrać w derbach Krakowa jako zawodnik Cracovii i zagrałem tych spotkań więcej (Deleu zagrał w sześciu meczach z Wisłą). Moim zdaniem w derbach Krakowa jest lepsza atmosfera, ponieważ to jest pojedynek pomiędzy zespołami z tego samego miasta, które mają bardzo bogatą historię. Derby to derby, obojętnie czy jedna drużyna jest w czołówce ligi, a druga na dole tabeli, to i tak nie ma faworyta. Mecze derbowe to inna liga i są czym innym niż zwykły mecz. Jeżeli chodzi o derby Trójmiasta, to już tydzień przed nimi, to każdy o tym rozmawiał, bo nie było nic ważnego niż ten mecz. Kibice bardzo żyli tym meczem i gdy spotkali któregoś z naszych zawodników, dodawali mu wsparcia, które bardzo pomagało.
W derbach Krakowa jako zawodnik Cracovii zagrał Pan sześć razy, z czego aż trzy razy Pański zespół. W premierowym meczu z Wisłą 28 września 2014 roku Cracovia wygrała 1:0 po bramce Miroslava Covilo, a rok później Pasy wygrały na Reymonta 2:1 i Pan strzelił jedną bramkę.
- W moich pierwszych derbach Krakowa wygraliśmy 1:0 w ostatniej akcji meczu, kiedy Miroslav Covilo uderzeniem głową pokonał Michała Buchalika, z którym grałem w Lechii. Nie dość, że Miroslav debiutował w Cracovii w meczu z Wisłą, to jeszcze zdobył w tym spotkaniu premierową bramkę i to w 90. minucie. Natomiast w tym drugim meczu, o którym Pan wspomniał, ja zdobyłem bramkę i wygraliśmy 2:1. Była to pierwsza wygrana Cracovii na stadionie przy ulicy Reymonta od 56 lat i miałem przyjemność wystąpić w takim spotkaniu. Jeżeli chodzi o mecze derbowe w Polsce, to przeważnie występowałem w podstawowym składzie i nie przegrałem żadnych z nich, gdy grałem od początku meczu.
Można wywnioskować, że Deleu i derby to jest dobrana para.
- O tak, derby nieprzegrane, oczywiście w Polsce (śmiech). W Brazylii także grałem w meczach derbowych, ale niestety niektóre z nich przegrałem.
Na koniec chciałbym zapytać, jakiego meczu na Stadionie Miejskim w Gdyni pan się spodziewa? Warto wspomnieć, że Arka przystępuje do derbów Trójmiasta z pozycji lidera, a Lechia z 3. miejsca.
- Szczerze mówiąc, to patrząc na tabelę, każdy pomyśli „Wow, ale będzie fajny mecz”. Lider I Ligi gra z trzecią drużyną w tabeli. Jak Lechia wygra mecz, to wskoczy na pozycję lidera. Ja uważam całkiem inaczej, ponieważ mecze derbowe nie należą do ładnych dla oka spotkań. W tych meczach jest walka o każdy centymetr boiska, jest dużo napięcia wśród piłkarzy oraz kibiców i tak dalej. Na Stadionie Miejskim w Gdyni zasiądzie komplet widzów, co może być korzystne dla piłkarzy Lechii, ponieważ wcześniej nie grali z taką presją i ta presja może podziałać na nich korzystnie. Oby to było ciekawe spotkanie dla kibiców i żeby Lechia je wygrała.
źródło: własne