Po słabym (trzeba tak powiedzieć) meczu z Lechem Poznań, piłkarze Lechii zagrają z kolejnym równie wymagającym przeciwnikiem. W sobotę o godz. 20 biało-zieloni rozpoczną rywalizację z Legią Warszawa, która obecnie jest wiceliderem PKO Ekstraklasy. - Takie mecze są solą piłki nożnej. Jako Lechia pokazaliśmy już, że potrafimy dobrze grać z takimi przeciwnikami. Wiemy jak wygrywać na Łazienkowskiej - mówi trener Piotr Stokowiec.
No właśnie. Spójrzmy na zwycięstwa Lechii w Warszawie. Może nie uzbiera się z tego jakaś oszałamiająca liczba, natomiast biało-zieloni potrafili pokonać Legię na wyjeździe np. w sezonie 2010/11 (pamiętne 3:0 po kapitalnej grze w drugiej połowie), w sezonie 2013/14 (1:0 po bramce Pawła Buzały), ale chyba wszyscy najbardziej wspominamy ubiegły sezon i zwycięstwo 2:1 po trafieniach dwójki stoperów - Michała Nalepy i Błażeja Augustyna. Lechia odrabiała straty, bo przecież jako pierwsza straciła gola, ale później gdańszczanie pokazali charakter i odwrócili losy spotkania.
- Myślę, że Legia stała się takim salonem piłkarskim i to jest poniekąd okno wystawowe naszego futbolu. Jeśli dobrze się zagra w Warszawie i przywiezie się korzystny rezultat, to wszyscy to widzą i jest to na pewno bardziej doceniane. Lechia w ostatnim czasie też stała się drużyną topową, zespołem z top 4 naszej ligi. Cieszę się na taką konfrontację, jest to mecz kolejki. My jako Lechia pokazaliśmy, że jesteśmy w stanie dobrze grać z takimi rywalami, potrafimy wygrywać przy Łazienkowskiej. Takie są nasze ambicje, chcemy grać z Legią i jestem zadowolony, że będzie do tego okazja, bo takie mecze są solą piłki. Chcemy tam dobrze zagrać i przywieźć korzystny rezultat - mówi trener Piotr Stokowiec.
Nie można jednak zbytnio przywiązywać się do ostatniego spotkania Lechii w Warszawie. W składzie biało-zielonych grali wtedy m.in. wspomniany już Augustyn, a także Lukas Haraslin, Sławomir Peszko, Artur Sobiech, Daniel Łukasik, których nie ma już w Gdańsku. No i nie można jeszcze zapomnieć o Filipie Mladenoviciu, który natomiast przeniósł się do Warszawy. Serb imponuje formą w obecnych rozgrywkach - w samej lidze ma dwa gole i trzy asysty.
- Filip już u nas się dobrze prezentował. Odbudowaliśmy go, wrócił do reprezentacji Serbii. Zaliczał u nas asysty, bramki i cenię go sobie również jako człowieka. Myślę, że został przez nas fajnie pożegnany. Podeszliśmy ze zrozumieniem, nie ukrywaliśmy, że Filip odejdzie, zaakceptowaliśmy to. Kibice go świetnie pożegnali i docenili. Cieszę się na to spotkanie, bo myślę, że im więcej dobrych zawodników, tym lepiej dla widowiska. Trzeba jednak pamiętać, że Legia to nie tylko Mladenović. To solidna drużyna, która ma innych dobrych zawodników, ale cieszymy się na spotkanie z Filipem i fajnie będzie się skonfrontować - mówi Stokowiec.
Przede wszystkim jednak Lechia musi się zrehabilitować za dwa ostatnie mecze w lidze. Co prawda sam styl gry nie był jakiś tragiczny, bo zarówno w spotkaniu z Piastem Gliwice, jak i Lechem Poznań były fragmenty, które mogły się podobać, to jednak w rubryce zdobyte punkty widnieje okrągłe ZERO. Już pomijając nawet kontrowersje sędziowskie, Lechia musi zacząć grać dużo lepiej, jeśli chce zacząć regularnie punktować
- Było za mało konkretów pod bramką rywala. Trzeba też docenić, że Lech był dobrze zorganizowany i nie było to łatwe. Przodujemy w ofensywnych statystykach, takich jak liczba podań w pole karne rywala, celność oddawanych strzałów, Flavio jest w czołówce zawodników, którzy najczęściej oddają strzały na bramkę przeciwnika. Nasza gra ofensywna wygląda bardzo dobrze i żałuje, że w tych dwóch ostatnich meczach, pomimo tego, że były to dobre spotkania, nie udało nam się zdobyć punktów. Na pewno będziemy szli w kierunku ofensywy i widowiska. Najistotniejsze teraz jest przekuć to w konkrety - podsumował szkoleniowiec Lechii.
źródło: własne