- Jurek w tej chwili jest trenerem Lechii. Tu się nic nie zmienia - uspokaja szef skautingu i menedżer Lechii Marek Jóźwiak.
Już w piątek biało-zielonych na PGE Arenie czeka mecz trzeciej kolejki ekstraklasy. Wielu twierdzi, że to mecz prawdy dla szkoleniowca gdańszczan. Nic więc dziwnego, że w mediach w kontekście Jerzego Brzęczka przewija się stwierdzenie "ultimatum".
- To jest superpiątek, jak w każdej kolejce, prawda? Piątek, weekendu początek. Oby początek dobrego weekendu - kurtuazyjnie komentował sytuację Jóźwiak. - A ultimatum to dają rosyjscy separatyści. Jurek (Brzęczek) jest w tej chwili trenerem Lechii. Tu się nic nie zmienia.
W klubie doszło już też do bardziej zdecydowanych decyzji niż tylko słowne rozważania. Czterech piłkarzy zostało bowiem przesuniętych do zespołu rezerw. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby decyzja ta była podjęta bezpośrednio przez trenera. Taki krok jednak poczynił zarząd Lechii.
- To był po prostu kolejny etap, by tę kadrę zawęzić, i tak było w przypadku tych zawodników. Nic więcej. To nie jest tak, że oni nie mogą wrócić do pierwszej drużyny. Jeśli będą dobrze grać w rezerwach, to wszystko jest możliwe. Na dzień dzisiejszy są w drugiej drużynie, ponieważ nie może trenować 35 zawodników. To był komunikat klubu i chyba wszystko jest w tym temacie jasne.
Czy to koniec kadrowych ruchów w Lechii? Wydaje się, że nie. Wykonane transfery znacznie odbiegają jakością od tych obiecanych. Został jeszcze miesiąc okienka transferowego.
- Mecz z Juventusem to z pewnością materiał do przemyśleń. I w ciągu najbliższych czterech, pięciu dni może kogoś jeszcze wypożyczymy. Zobaczymy. Być może też pojawi się jakiś napastnik, ale mamy jeszcze trochę czasu i na razie gramy tym, co mamy, bo kadra jest bardzo szeroka i naprawdę są to dobrzy zawodnicy - zakończył szef skautingu i menedżer Lechii.
Źródło: trojmiasto.sport.pl