Amerykanin został po raz drugi wypożyczony do Lechii z belgijskiego Anderlechtu.
O godz. 13.40 na lotnisku im. Lecha Wałęsy w Gdańsku wylądował samolot z Kenny Saiefem na pokładzie. Następnie 26-latek pojechał na Stadion Energa Gdańsk, by podpisać kontrakt z Lechią. Mówimy o rocznym wypożyczeniu z Anderlechtu (oba kluby będą wypłacać mu pensję).
Biorąc pod uwagę jak ważnym ogniwem dla Lechii był Saief, rzecz jasna gdy już wrócił do optymalnej formy fizycznej, mówimy o olbrzymim wzmocnieniu gdańskiego zespołu. Niewykluczone, że w sezonie 2020/21 będzie wystawiany na pozycji ofensywnego pomocnika, a nie na skrzydle.
*
Oczywiście nie mogło nas zabraknąć w piątek na lotnisku. Trochę poczekaliśmy, ale opłacało się. No i korzystając z okazji zadaliśmy Amerykaninowi kilka pytań...
Tomasz Galiński: Zgaduję, że decyzja o ponownym przyjściu do Lechii była dla ciebie prosta?
Kenny Saief: - Zdecydowanie tak. Rozmawiałem z trenerem Piotrem Stokowcem od dłuższego czasu. Bardzo mi się podoba klub, koledzy z drużyny są w porządku, miasto jest bardzo ładne. To była prosta decyzja i cieszę się, że ponownie będę mógł grać w Lechii.
Trochę jednak przeciągał się twój przyjazd. Dlaczego?
- Lechia musiała najpierw dogadać się z Anderlechtem, dlatego zajęło to aż tyle czasu. Nie zawsze wszystko zależne jest tylko od zawodnika. Przy transferach jednak często zdarzają się tego typu opóźnienia.
Jak wygląda twój stan zdrowia? Wyleczyłeś już w pełni kontuzję?
- Trenowałem z Anderlechtem przez półtora, może dwa miesiące. Nie miałem przerwy między rozgrywkami, nie byłem na żadnym urlopie. Można powiedzieć, że przyjechałem do Gdańska bezpośrednio z treningu w Belgii. Myślę, że jestem w dobrej formie.
Kiedy więc można się spodziewać, że dołączysz do treningów z pierwszym zespołem Lechii?
- Myślę, że to kwestia tygodnia.
Ile czasu potrzebujesz, żeby być w stu proc. przygotowany do sezonu?
- Trudno powiedzieć. Zobaczymy. Najpierw muszę zacząć trenować z zespołem. Wszystko zależy od trenera. Ja jestem do jego dyspozycji. Mam nadzieję, że mój powrót nastąpi możliwie jak najszybciej.
Oglądałeś finał Pucharu Polski z Cracovią?
- Tak. Byłem przekonany, że Lechia wygra ten mecz, gdy Patryk Lipski strzelił gola na 2:1. Wydawało mi się, że było to decydujące trafienie, ale cóż, taki jest futbol. Źle się czułem, że nie mogłem pomóc kolegom z powodu kontuzji. Ten wynik był dla mnie rozczarowujący, natomiast tylko bardziej nas to zmotywuje, żeby w kolejnym sezonie również dojść do finału i go wygrać.
Czego oczekujesz po nadchodzącym sezonie?
- Wróciłem tu, bo zauważyłem mnóstwo potencjału w tej drużynie. Myślę, że razem jesteśmy w stanie wiele osiągnąć. Wierzę w trenera, wierzę w kolegów z drużyny. Ja chcę zawsze być na topie, a jaki osiągniemy wynik? Czas pokaże. Jestem jednak dobrej myśli.
*
Oczywiście towarzyszyliśmy piłkarzowi z kamerą. Poniżej możecie zobaczyć jak wyglądały pierwsze chwile Saiefa po wylądowaniu w Gdańsku.
źródło: własne