Dziennikarze Trojmiasto.pl rozmawiali z świeżo mianowanym członkiem zarządu o jego roli w kreowaniu Lechii Gdańsk, jaką powierzyli mu nowi właściciele klubu.

Rafał Sumowski: Skąd wziął się pomysł na pańską kandydaturę do zarządu Lechii i pracy na rzecz gdańskiego klubu?
Andrzej Juskowiak: To pytanie do właścicieli klubu, to oni wyszli z propozycją. Wiedziałem tylko, że moja kandydatura jest bardzo mocna. Ci ludzie znają się na piłce, ale musieli zrobić gruntowną analizę mojej osoby. Na takim stanowisku kwestie merytoryczne mają przecież największe znaczenie.

O ocenie klubu często decydują jednak wyniki sportowe. A tych nie było.
Pamiętajmy, że Lechia w ekstraklasie jest od 2008 roku. To krótki staż. Ale wydaje mi się, że zazwyczaj grała piłkę ładną dla oka, teraz nieźle radzi sobie w Pucharze Polski, jest już w ćwierćfinale, w lidze nie ma dużej straty do piątego miejsca.

Jakie cele stawiają sobie "nowa" Lechia i Andrzej Juskowiak?
Jeśli chodzi o cele, zawsze zaczynam od siebie. Moje życie zawodowe będzie związane teraz z gdańskim klubem i będę wymagał od siebie jak najwięcej. Sukcesywnie będę rezygnował z wielu innych działalności, aby poświęcać Lechii jak najwięcej czasu. Pierwszym celem krótkoterminowym jest zajęcie miejsca w pierwszej ósemce ekstraklasy. Chcemy także powalczyć w Pucharze Polski. Od zwycięstwa Lechii w tych rozgrywkach w 1983 roku minęło wystarczająco dużo czasu. Myślę, że jest szansa na powtórzenie tego wyniku.

Zagwarantuje pan kibicom koniec ściągania do Lechii piłkarzy przeciętnych?
Każdy kto trafi do Lechii, zostanie wcześniej bardzo mocno "prześwietlony" i będzie musiał pasować do koncepcji klubu, mojej i trenera Probierza. Będziemy sprowadzać wyłącznie graczy, którzy wniosą do drużyny to, czego potrzebujemy. Nowy zawodnik musi być lepszy od tych, których już mamy. To absolutny priorytet. Każdy jeden transfer ma przysłużyć się Lechii do osiągnięcia sukcesu.

Przeczytaj cały wywiad na Trojmiasto.pl

foto: ekstraklasa.wp.pl