- Cieszę się, że mogłem zagrać w takim wymiarze czasowym - mówił Jan Biegański po niedzielnym meczu z Miedzią Legnica.

Ostatni mecz, gdzie zaczynałem, to było chyba siedem miesięcy temu, więc ciesze się, że mogłem zagrać. Nie jest łatwo po takiej przerwie wrócić do grania w piłkę, wrócić do sportu, aczkolwiek cieszę się, że mogłem zagrać w takim wymiarze czasowym i sprawdzić na tle takiego rywala - zaczął pomocnik Lechii.

Już w drugiej minucie Lechia objęła prowadzenie za sprawą Jakuba Sypka i wydawało się, że Biało-Zieloni szybko podwyższą prowadzenie, jednak to się nie udało. Zamiast tego Miedź zdobyła cztery bramki i zwyciężyła 4:1 - Chociaż strzeliliśmy cztery bramki, to tylko jeden został uznany, więc powinniśmy ten mecz wygrać i zakończyć ten sezon zwycięstwem. Nie udało się, taka jest piłka. Graliśmy dzisiaj drugim składem i tak to niestety wyszło - dodał: - Mamy bardzo młody zespół, bowiem poza Miłoszem Kałahurem wszyscy zawodnicy, którzy grali, są z rocznika 2000 i powyżej. Po zakończeniu meczu trenerzy do tego fajnie podeszli i powiedzieli do nas, żeby wsiąść do autokaru i o tym zapomnieć. To jest lekcja i chcemy się z tego uczyć, by takich spotkań było w Ekstraklasie jak najmniej.

Dla Jana Biegańskiego był to pierwszy mecz w wyjściowym składzie od listopada zeszłego roku, kiedy zagrał w derbach Trójmiasta w Gdyni, a łącznie czternasty mecz w tym sezonie. Czy 21-latek utrzyma miejsce w składzie na Ekstraklasę, bo na jego pozycji rywalizacja jest duża - Pomidor (śmiech). Jak przyszedłem do Lechii, to przez pierwsze pół roku byłem podstawowym zawodnikiem w Ekstraklasie, więc na pewno potrafię. Jak będzie? To już decyzja należy do klubu. Jeżeli by to ode mnie zależało, to chciałbym zostać tutaj, ale jak będzie, tego dowiemy się w przyszłości - skomentował

Czy Lechia zamknęła sezon 2023/24? - Tak. Wsiadam do autokaru i teraz będziemy mieć dwa tygodnie urlopu. Przez ten czas postaram się żyć bez piłki, ale będzie bardzo ciężko.

źródło: własne