Nie milkną echa wtorkowych zajść po finałowym spotkaniu Pucharu Polski, pomiędzy Legią, a Lechem. Tym razem kolejny już raz politycy i dziennikarze przypominają o związkach Donalda Tuska z Lechią.

Europoseł Prawa i Sprawiedliwości, Ryszard Czarneckim na swoim blogu napisał tak:

"Za co Donald Tusk nienawidzi kibiców piłkarskich? Przecież jest jednym z nich. Był szefem szalikowców Lechii Gdansk, brał udział w zadymach po meczach wyjazdowych tego klubu w Bydgoszczy i Olsztynie. Przed niemal 4 laty jesienią 2007 roku była o tym mowa najpierw w audycji radia "TOK FM", a następnie w programie "Teraz my" Sekielskiego i Morozowskiego w "TVN 24". W "TOK FM" niezastąpiony Tomasz Wołek wychwalał odwagę kibola- Tuska za to, że dzielnie poczynał sobie w starciu z kibicami Zawiszy Bydgoszcz używając w tym celu… jakiegoś węża ogrodowego! W audycji tej skomentował to prof. Wiesław Władyka, mówiąc o Tusku "żulja" (miało być śmiesznie) zaś Jacek Żakowski, jak zwykle bardzo dowcipnie, krzyczał wtedy "Donald, bierz bejsbola i do roboty!". Na koniec złotousty Wołek chwaląc odwagę kibola Tuska powiedział, że takie sytuacje miały miejsce nie tylko w Bydgoszczy… Jak widać, jak mówi stare polskie przysłowie: zapomniał wół, że cielęciem był."

O związkach obecnego Premiera z Lechią informuje też oficjalna strona Biało Zielonych:

Mocno zaangażowany w działalność klubu kibica „Lechii Gdańsk”. Do muzyki słynnej „Marsylianki” ułożył pieśń kibiców „Marsz, marsz, marsz, do boju marsz, zwycięstwo czeka nas, do boju Lechia Gdańsk”. Do dziś można ją usłyszeć podczas meczów biało-zielonej jedenastki, śpiewaną przez rzesze sympatyków.

Ile jest prawdy w tych opowieściach? Może ktoś z "normalnych" kibiców pamięta co (i czy wogóle) wyczyniał Donald Tusk w czasach swojej młodości?
Prawda jest taka, że pokazać się z szalikiem lokalnej drużyny to często tylko zagranie pod publiczkę. Niektórym (patrz Prezydent Bronisław Komorowski), zdarza się zaliczyć wpadkę. W końcu raz się jest w Warszawie i ubiera się szalik Legii, a na drugi dzień na kampanii w Poznaniu. I znów szaliczek trafia na szyję - tym razem Lecha.

Źródło: Własne, Lechia.Net, Ryszardczarnecki.blog.onet.pl