Lechia jeszcze przed inauguracją ekstraklasy zamierza wzmocnić atak. Kandydaci to piłkarze, o których piszemy od miesiąca. Gdański klub zwlekał z podpisaniem umów transferowych zimą, gdyż nie chciał przepłacać.
Zarówno Brazylijczykowi Nildo jak i Piotrowi Grzelczakowi kontrakty z dotychczasowymi klubami kończą się 30 czerwca, a zatem kwoty na poziomie 100 tysięcy euro odstępnego są wygórowane. Szczególnie w przypadku gracza Widzewa, który i tak 1 lipca trafi do Gdańska, ale wówczas już za darmo.
- Okno transferowe otwarte jest do 29 lutego. Myślimy o wzmocnieniu drużyny, ale nie będziemy robić niczego na siłę - mówi Maciej Turnowiecki, który po zakończeniu rozgrywek zapowiadał pozyskanie trzech-czterech nowych piłkarzy
Na razie przyszło dwóch. Z MKS Kluczbork za około 200 tysięcy złotych wykupiono Patryka Tuszyńskiego, który w sparingach był wystawiany na prawej stronie pomocy
Natomiast za wypożyczenie Jakuba Wilka z Lecha Poznań zapłacono 50 tysięcy euro. Jeśli piłkarz, który w grach kontrolnych sprawdzany był zarówno z lewej strony obrony i pomocy, wiosną potwierdzi przydatność do gdańskiego zespołu, jego transfer definitywny można przeprowadzić za dopłatą 150 tysięcy euro.
Ponadto Lechia pozyskała Piotra Grzelczaka. Jako że napastnik ma kontrakt w Widzewie ważny do 30 czerwca, podpisano z nim umowę na trzy lata, która wejdzie w życie 1 lipca. Jednocześnie negocjowano z łódzkim klubem sumę odstępnego, aby napastnik przeniósł się do Gdańska już teraz.
Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy właściwie już pod koniec stycznia zawarto porozumienie. Lechia nawet odesłała podpisane dokumenty transferowe na kwotę 250 tysięcy złotych. Aby transfer stał się faktem, wystarczył tylko podpis przedstawicieli Widzewa. Jednak zamiast tego, klub włączył Grzelczaka na zgrupowanie do Tunezji. Dzisiaj łodzianie wracają z tego wyjazdu i negocjacje transferowe mają być wznowione.
Najwyraźniej, aby "zmiękczyć" łodzian Lechia wróciła do negocjacji z Nildo. Brazylijczyk był wielokrotnie bohaterem naszych publikacji w ostatnich tygodniach, gdyż najpierw miał przejść do Arki (czytaj więcej). Potem przeszedł badania medyczne na zlecenie Lechii, ale nie było wiadomo, z kim negocjować jego indywidualny transfer, gdyż zgłaszało się kilku menedżerów.
Wreszcie do transferu nie dochodziło, gdyż Nildo ma zapisaną w aktualnym kontrakcie kwotę odstępnego 400 tysięcy złotych, co jak na piłkarza, którego po sezonie można pozyskać za darmo, nie jest atrakcyjną ceną, a ponadto napastnik nie kwapił się, aby przyjechać na testy sportowe. Brazylijczyk odrzucił w grudniu zaproszenie Górnika Zabrze, a potem także Lechii. Z jego zakupu wycofała się również Arka.
Wicekról strzelców rundy jesiennej I ligi nadal trenuje z Bogdanką Łęczna, ale jego menedżer ponownie podjął negocjacje z Lechią. W grę wchodzi podpisanie kontraktu z Brazylijczykiem od 1 lipca, a wówczas byłby do pozyskania za darmo. Może on trafić do Gdańska także zimą, ale Bogdanka musiałaby co najmniej o połowę obniżyć swoje oczekiwania finansowe.
Najważniejsze, że podjęcie dwudrogowych negocjacji powinno zaowocować tym, że do Lechii trafi co najmniej jeden napastnik jeszcze przed rozpoczęciem rundy wiosennej. Tego typu rozmowy powinny zaowocować także obniżką kwot transferowych. Numerem jeden jest z pewnością Grzelczak, z którym Paweł Janas już pracował wcześniej w Widzewie Łódź
Wcześniej szkoleniowiec jednoznacznie dawał do zrozumienia, że nie będzie podejmować odpowiedzialności za pozyskanie zagranicznych piłkarzy, którzy wcześniej nie przejdą pomyślnie testów. Na razie nie udało się to żadnemu z tych, którzy próbowali. Być może jednak będą następni. Lechia próbuje jeszcze wzmocnić defensywę. W tym kontekście wymieniani są: 21-letni Łotysz Kaspars Dubra (Skonto Ryga) i 26-letni Białorusin Nikołaj Osipowicz (FK Mińsk), który był już na testach w Gdańsku dwukrotnie, w sierpniu i grudniu 2009 roku.
źródło: trojmiasto.pl