Szymon Grabowski był gościem programu "Piłkarski Młyn" na Canal+Sport. - Kevin ma bardzo dużą rolę w klubie. Były momenty, gdzie współpraca wyglądała tak jak powinna, ale były też momenty, gdzie się nie zgadzaliśmy. Patrząc przez pryzmat doświadczenia, które mam, drugi raz nie zdecydowałbym się na taką współpracę - powiedział 43-latek.
- Refleksje mnie nie nachodzą. To co miałem już przemyśleć, to przemyślałem. Myślę, że od kilku dni już staram się myśleć o tym, co przede mną. Oczywiście chciałbym dalej prowadzić Lechię Gdańsk, aby doprowadzić misję do końca. Nie chciałbym zrzucać obowiązków i winy na kogo innego. Chciałbym od "A" do "Z" poprowadzić Lechię. Nie mógłbym wyobrazić sobie lepszego pożegnania i zostanie ze mną do końca życia. Pracownicy, sztab i zawodnicy pokazali mi, że będą mnie miło wspominać. Ja Lechię będę miło wspominał - rozpoczął Grabowski.
Co było i jest największym problemem Lechii? - Wszyscy w klubie zdają sobie sprawę, że kadra nie jest szeroka i to, co działo się nam nie pomagało. Teraz mając to doświadczenie, mam nadzieję, że runda wiosenna będzie lepsza dla Lechii, a nowy trener będzie miał więcej narzędzi, które pozwolą mu walczyć o utrzymanie. Ja głośno mówiłem, że wierzę w tą kadrę i że możemy się utrzymać, kiedy będziemy w komplecie. W I lidze dużo dało to, że byliśmy zdrowi - przyznał.
W zeszłym roku wiele mówiło się, że obóz w Turcji był przełomowym momentem w drodze po awans do Ekstraklasy. - Obóz w Turcji był normalny. Wszystko trzeba robić z głową. U nas w pewnym momencie, nie do końca sprecyzowaliśmy, jak będziemy pracować. Kadra była zbyt wąska. W pewnym momencie okazało się, że obciążenia nie do końca były dla pewnych zawodników. Trenowaliśmy i pracowaliśmy jednak dobrze. Nawet Janek Biegański po odejściu do Turcji powiedział w jednym z wywiadów, że tam się ciężej trenuje niż w Lechii - skomentował.
Nie zabrakło wątku Kevina Blackwella i sytuacji ogólnej klubu. - Mieliśmy kilka sytuacji, na które się nie godziliśmy i ich nie przyjmowaliśmy. Zdawaliśmy sobie sprawę, że ludzie potrzebują nauki i staraliśmy się im pomagać. Na poziomie Ekstraklasy na pewne rzeczy ludzie i zawodnicy się nie godzą. Potrafiliśmy utrzymać jednak tą grupę i sprawić, żeby to nie zaprzątało nam głowy Kevin ma bardzo dużą rolę w klubie. Były momenty, gdzie współpraca wyglądała tak jak powinna, ale były też momenty, gdzie się nie zgadzaliśmy. Patrząc przez pryzmat doświadczenia, które mam, drugi raz nie zdecydowałbym się na taką współpracę - ocenił.
źródło: "Piłkarski Młyn"