Lechia Gdańsk przegrała 1:2 ze Stalą Mielec. Jedynego gola dla gdańszczan zdobył Dominik Piła. Po meczu nie cieszył się jednak zbytnio z bramki. - Nie rozumiem tego. Nie umiem się z tym pogodzić - mówił dziennikarzom m.in. o pracy arbitra.

- Miałem zrobić zamieszanie i pomóc obrońcom, a potem czekać na odbitkę. Maks z Antonem fajnie rozegrali piłkę, a ja dostałem dobre dogranie i trzeba było tylko dostawić nogę. Fajnie, że wpadło. Pierwsza bramka w Ekstraklasie, ale nie jest to pełnia szczęścia - powiedział Dominik zapytany przez nas o akcję bramkową.

Z katastrofalnej strony pokazała się nie tylko Lechia, ale też sędzia Sebastian Krasny. Nie zaliczył gola na 1:0, bo uznał, a raczej nie on, a VAR, że był faul Bohdana Wjunnyka. Szkoda tylko, że interwencja VAR nastąpiła... po wznowieniu gry. Później arbiter nie zauważył faulu na Dominiku Pile przy golu na 1:1. - Czuję się trochę okradziony - skomentował Piła i dodał: - Przy golu na 1:1 rywal mnie pcha, ja leżę na murawie, a sędzia tego nie gwiżdże. Nie rozumiem tego. Nie umiem się z tym pogodzić. Sędzia widział dokładnie całą sytuację, patrzał mi w oczy jak leżałem na murawie, a to puścił. Zawodnik strzelił gola… Dziwne. Kontrowersje były.

Mimo błędów sędziego, Stal zasłużenie wygrała. - Myślę, że nie potrafiliśmy utrzymać się przy piłce. Napędzaliśmy Stal. To się zdarza po raz kolejny, że tracimy gole i punkty w końcówce - ocenił. 

Lechia straciła 15 punktów już w tym sezonie w samych końcówkach. Taka statystyka jest niedopuszczalna. - Zgadzam się. I nie wiem nawet, co więcej powiedzieć - mówił łamiącym się głosem zawodnik.

Mecz w Mielcu był bardzo ważny w kontekście układu tabeli. Strzelec gola zdaje sobie z problemów, jakie dziś ma Lechia.- Mogliśmy podskoczyć i złapać większy oddech. Nie jest też tak, że będziemy teraz zwieszać głowy. Mamy dwa tygodnie do ważnego meczu dla nas i kibiców. Liczymy, że wtedy odwrócimy naszą sytuację. Mamy czas, aby poprawić każdy element. Zrobimy wszystko, aby się już to nie powtórzyło. Musimy skupić się nad odpowiedzialnością w defensywie - komentował.

Dominik Piła nie ma zmiennika, co jest m.in. "zasługą" władz klubu, który nie wzmocniły prawej obrony latem. W ostatnich 14 dniach Dominik rozegrał pełne cztery mecze, w tym 120 minut w Pucharze Polski. Jak wobec tego czuje się fizycznie? - Natłok meczów był duży. Mam jednak 23 lata i jakbym w tym wieku nie dał rady grać tyle meczów, to nie mógłbym nazwać się profesjonalistą. W Anglii normalnie zawodnicy tak grają - zakończył.

Lechiści w sobotę wieczorem wrócą z Mielca, a później do wtorku czekają ich wolne dni od treningów. Później rozpoczną przygotowania do meczu z Legią.

źródło: własne