Nie jest dobrze zarówno z Lechią, jak i klubową polską piłką (cóż za zaskoczenie), jeśli 29-letni środkowy pomocnik, który mógłby znajdować się w podstawowej jedenastce większości zespołów krajowej najwyższej klasy rozgrywkowej, wybiera zamiast tego III-ligową zabawkę milionera. Z tego akurat żadna błyskotliwa analogia nie wypływa. Liczy się pieniądz.
Niewątpliwie, racjonalnie biorąc siły na zamiary, uznać trzeba transfer Bartkowskiego do Lechii ze szczecińskiej Pogoni jako, na razie oczywiście tylko na papierze, bardzo obiecujący. Tak, można zadać pytanie – czy gotówkowy transfer 31-letniego zawodnika ma sens? Był w historii Lechii moment, kiedy stawiała na doświadczonych Polaków - Peszkę, Wojtkowiaka czy Wawrzyniaka. Spojrzeć na efekty można dwojako. Z jednej strony – walka o mistrzostwo Polski w sezonie 2016/2017. Z drugiej – dramatyczna, choć zakończona sukcesem, walka o utrzymanie rok później, podczas której to wszyscy ci piłkarze zawiedli. A trzeba pamiętać, że Bartkowski nie jest, bądź co bądź, uznanym reprezentantem Polski. Biorąc jednak pod uwagę prawą obronę Lechii w poprzednim roku kalendarzowym... Dobrze zwiastuje transfer Bartkowskiego.
Nie jestem w stanie popaść w zachwyt z powodu wcześniejszego zakończenia wypożyczenia Janka Biegańskiego. Rzeczywiście, jeśli chodzi o Kaczmarków, ze swoją charakterystyką gry ma większe szanse grać były zawodnik GKS-u Tychy u Marcina, niż miał u Tomasza. Biegański był w Tychach piłkarzem kluczowym – ostatnie dziesięć spotkań to bite 900 (a zatem pewnie nieco ponad) minut na boiskach. Ale boiskach jednak tylko pierwszoligowych.
W tym kontekście nie wydaje się być aż tak niepokojąca wiadomość o tym, że Simeon Sławczew wybrał Wieczystą. Oczywiście, to piłkarz, który grając kilka lat temu w Lechii prezentował się w Biało-Zielonych barwachbardzo dobrze. Ostudźmy jednak emocje i weźmy pod lupę fakty – za Simeonem w zasadzie pierwsza od kilku lat udana runda. Wcześniej? Najwięcej spotkań w drugim sezonie w barwach Lechii. Potem nieudany transfer do Karabachu, następnie – co bardziej niepokojące - nieudany powrót do Levskiego Sofii. Dobre miesiące w innym klubie ze stolicy Bułgarii, Lokomotivie, nie zmieniają tego, że z utalentowanego 24-letniego zawodnika, który odchodzi do perspektywicznego klubu (tak, transfer z Polski do Kazachstanu jest perspektywiczny), przemienił się Sławczew w 29-latka, który odbudowuje formę w Bułgarii i trafia do 3-ligowego klubu z Polski.
Potencjalne transfery do Lechii to jedno. Nie chcę być przesadnym optymistą, ale realizm tożsamy jest u Nas (u mnie też, przyznaję się do tego bez bicia) bardzo często z permanentnym pesymizmem. Patrząc na małą tabelę - od czasu zatrudnienia na stanowisku pierwszego trenera Lechii Gdańsk Marcina Kaczmarka zdobyli Biało-Zieloni w 8 spotkaniach 12 punktów, daje to 7. miejsce w tabeli Ekstraklasy. Biorąc pod uwagę jakość i potencjał kadry Lechii – wynik pragmatycznie zasadny. Przejdźmy do drugiego – 13 zawodnikom Lechii kończą się w czerwcu tego roku kontrakty.
Można podejść do tego optymistycznie, ale nie jest to łatwe zadanie. Do tego, że karierę kończy Flavio zdążyliśmy już chyba przywyknąć (choć stanąć z tym twarzą w twarz będzie pewnie trudno). Za Christianem Clemensem nie będziemy chyba tęsknić, za Abu Hanną też, Buchalika może zastąpić młody Mikułko...
No ale Zwoliński to w Lechii raczej nie zostanie. A przydałby się, bo przy odejściu też i Flavio zostaniemy bez napastnika. A jak już to chociaż można by na nim zarobić, ale na razie się chyba na to nie zapowiada. Ktoś powie - może niech zostanie do kadry wprowadzony młody Okoniewski? Okoniewskiemu też kończy się kontrakt. I Tobersowi. Za Łotysezmsłaba runda, ale to wciąż młody i perspektywiczny zawodnik. A Kuba Kałuziński? Zdawało się, że Lechia musi, nie może, ale musi zarobić na nim pieniądze. A tymczasem coraz realniejsze wydaje się to, że któryś z zachodnich klubów będzie musiał zapłacić tylko ekwiwalent.
To nie koniec. Solidni ligowi wyrobnicy. Pietrzak, Maloca, Terrazzino, Kubicki i Durmus. W przypadku trzech pierwszych rzeczywiście mówimy o piłkarzach ponad trzydziestoletnich. Być może najbliższe dni przyniosą przedłużenia kontraktów, ale na ten moment sprawa przedstawia się jasno – nie jest dobrze. Trudno wyobrazić sobie, że cały sztab szkoleniowy, jak i nowy de facto dyrektor sportowy, Łukasz Smolarow, w swoim wymarzonym planie chcą dopuścić do odejścia nawet nie za frytki naraz: Kałuzińskiego, Zwolińskiego, Pietrzaka, Kubickiego i Durmusa.
Samo przyjście Smolarowa to też zabieg bardzo ciekawy. Były etatowy asystent Piotra Stokowca opuścił sztab szkoleniowy Zagłębia Lubin po zakończeniu poprzedniego sezonu w celu objęcia stanowiska menedżera któregoś z mniej znanych polskich klubów. Zatrudnienia nie znalazł, ale Stokowiec przecież, już bez Smolarowa, zwolniony został z Zagłębia (po słabych wynikach i jeszcze gorszej atmosferze wokół), a jego młodszy kolega staje przed bardzo ciekawą szansą. Miejmy nadzieję, że przyniesie to dobre efekty.
Jeszcze jeden transfer z Lechii. Odeszła z klubu Agnieszka Syczewska. Była prezes Jagiellonii spędziła w Gdańsku niecałe pół roku. Pani Adze dziękujemy.
Nie ma co gdybać. Jako kibice nie mamy, stety-niestety, wpływu na decyzje transferowe. Pamiętacie jeszcze rozmowy o Imazie czy Poletanoviciu? Ktoś z nas myślał kilka dni temu, że pojawi się temat Sławczewa i zniknie jak bańka mydlana przebita przez III-ligowy polski klub? Zobaczymy, co przyniosą nam kolejne dni okna transferowego. Żyjmy nadzieją i ekscytujmy się tym, na co wpływu nie mamy. Bo czy nie tym jest kibicowanie?