Sporym zaskoczeniem był fakt, że Kenny Saief nie znalazł się nawet na ławce rezerwowych w meczu z Podbeskidziem Bielsko-Biała. Jeszcze w czwartek trener Łukasz Smolarow (asystent Piotra Stokowca) przekonywał, że Amerykanin jest gotowy do gry i nic nie stoi na przeszkodzie, by wystąpił w sobotnim spotkaniu. Dlaczego ostatecznie postanowiono inaczej?
Nie ma to oczywiście większego znaczenia, bo Lechia i tak bez problemu poradziła sobie z Podbeskidziem (zwycięstwo 4:0), natomiast postanowiliśmy zapytać trenera Piotra Stokowca, co takiego zmieniło się od czwartku, że Saiefa brakowało w kadrze.
- To nie był blef z naszej strony. Cały czas braliśmy go pod uwagę w kontekście meczu z Podbeskidziem. Kenny nie trenował jednak na sto proc., odczuwał lekki ból. Zdecydowaliśmy się na przeprowadzenie dodatkowych badań, po których wyszło, że jest duże ryzyko pogłębienia urazu. Musimy być ostrożni. Kenny mógłby dziś zagrać, być może dałby radę przez 45 minut, ale ryzyko było zbyt duże. Nie chcielibyśmy stracić go na miesiąc czy dwa - wytłumaczył trener Stokowiec.
Przed Lechią jeszcze jeden mecz przed przerwą na reprezentacje. W przyszłą niedzielę biało-zieloni zagrają na wyjeździe z Wisłą Kraków (godz. 12.30). - Nie jest powiedziane, że Kenny będzie gotowy na mecz z Wisłą. Zobaczymy - podsumował Stokowiec.
źródło: własne