Jarosław Bieniuk wrócił do Lechii Gdańsk po 14 latach przerwy. - To dla mnie możliwość zakończenia kariery w klubie, z którym jestem związanym od dziecka. To właściwie spełnienie moich marzeń. Już wcześniej myślałem o powrocie do Gdańska, ale nie było zainteresowania ze strony klubu - mówi w rozmowie z Dziennikiem Bałtyckim obrońca.
Bieniuk, to drugi z byłych środkowych obrońców Widzewa Łódź, który w ostatnim czasie zasilił Lechię. Bardzo prawdopodobne, że właśnie z Sebastianem Maderą stworzy on podstawową parę stoperów gdańskiego klubu. To jednak nie postać kolegi z Łodzi była główna przyczyną przeprowadzki Bieniuka nad morze.
- Osoba trenera była właściwie najistotniejsza. Bo od tego czy trener widzi miejsce w składzie dla piłkarza, czy dostrzega w nim potencjał, często uzależniona jest decyzja o transferze. Z trenerem Kaczmarkiem faktycznie nigdy nie miałem okazji pracować, często się mijaliśmy. Kiedy ja grałem w juniorach Lechii, on był trenerem pierwszego zespołu. Potem spotkaliśmy się np. kiedy prowadził Groclin, a ja grałem przeciwko tej drużynie - dodaje Bieniuk.
W polskiej ekstraklasie nowy piłkarz Lechii rozegrał w sumie 188 meczów i strzelił 12 bramek. Wszystkie w barwach Amici Wronki i Widzewa. W międzyczasie Bieniuk grał w Turcji w Antalyaspor Kulubu.
Do Trójmiasta piłkarz przeniesie się ze swoją żoną, aktorką Anną Przybylską.
- Po wielu latach wracamy z Anią do Trójmiasta. Ona też jest szczęśliwa, bo przecież to nie jest żadna dziura. Myślę nawet, że to jedno z lepszych miejsc do życia w Polsce. Zresztą mamy tutaj przyjaciół, rodzinę - kończy Bieniuk.
Cały wywiad z Bieniukiem przeczytasz na www.dziennikbaltycki.pl