W piątek o godzinie 20:30 Lechia Gdańsk podejmie Legię Warszawa. Przed meczem porozmawialiśmy z Aleksandrem Cybulskim o sytuacji Biało-Zielonych w tym sezonie.
Szymon Wleklak: Po 11 kolejkach PKO BP Ekstraklasy Lechia Gdańsk zajmuje 16. miejsce z dorobkiem 9 punktów. Jak Pan ocenia ten start w wykonaniu Biało-Zielonych?
Aleksander Cybulski: Ten start w wykonaniu Lechii nie byłby taki zły, gdybyśmy patrzyli do 65. Minuty meczu. W tych spotkaniach osiągali dobre wyniki, ale mieli słabsze końcówki, bo te mecze przegrywali. Gra się 90 minut, jak to się mówi, a nie jedną połowę. Na tę chwilę Biało-Zieloni zdobyli 9 punktów i taki dorobek punktowy nie zadowala kibiców. Oczekiwania były większe, aczkolwiek takim celem jest utrzymanie się i ten cel uważam za bardzo realny.
SW: Według Pana celem na ten sezon będzie utrzymanie?
AC: Tak. Po tych 9 kolejkach tak wynika. Uważam, że Lechia wcale nie ma złego składu. Jest to bardzo młody skład, brakuje tego doświadczenia. Większość ma epizody w Ekstraklasie, może 2-3 ma więcej meczów, jest dużo Ukraińców, a w podstawowym składzie gra dwóch Polaków. Pomimo tego, jak się ogląda mecze Lechii, to nie wygląda to fatalnie, natomiast ostatni mecz ze Stalą Mielec był fatalny. W drugiej połowie mielczanie przygnietli ich do ściany. Trzeba poczekać na rozwój sytuacji, aczkolwiek sytuacja w klubie nie jest za wesoła, z tego co tam się słyszy.
SW: W ostatnich dniach w klubie nie dzieje się najlepiej, najpierw to „słynne” oświadczenie, a potem odejście rzecznika prasowego Michała Szprendałowicza.
AC: To wszystko jest czymś spowodowane, bo jeżeli nie ma wyników i źle się dzieje w klubie, to są jakieś nerwowe ruchy i czasami zbyt pochopne. Ciężko wyrokować, chociaż oświadczenie napisane przez zarząd było zupełnie bez sensu. W ogóle tego nie rozumiem i nie wiem, o co chodzi tym działaczom. Nie chcę się w to wgłębiać, bo nie znam sytuacji od środka i to wie Pan, najłatwiej jest krytykować wszystko.
SW: No właśnie. Kibice w ostatnich meczach popierali Szymona Grabowskiego. Czy Pan też jest za ty, żeby popierać trenera pomimo trudnej sytuacji w tabeli?
AC: Oczywiście. Z perspektywy czasu nie znałem Szymona Grabowskiego jako trenera, ale patrząc w jego metrykę i w to, co zrobił z Lechią, to trzeba oddać, że ma pojęcie i ta Lechia momentami grała widowiskowo. Ponadto trener Grabowski zrobił z nią awans. Ja jako kibic, bo z perspektywy czasu kiedyś byłem piłkarzem, a teraz jestem zwykłym kibicem. Uważam że, widzi pan, co się dzieje w innych klubach, zwolnienie Szymona Grabowskiego nie zdziwiłoby mnie, ale jestem przeciwny tej opcji. Zmian trenerskich jest mnóstwo i Ci, co zarządzają klubami, to mogą robić, co chcą. Podam przykład zza miedzy, z drużyną Arki Gdynia. Trener, który wygrywa 5 meczów z rzędu, dowiaduje się, że w styczniu zastąpi go Dawid Szwarga. Nie wiem, o co chodzi w dzisiejszej piłce i nie zawsze potrafię zrozumieć niektóre ruchy.
SW: Jeszcze w maju tego roku nastroje wśród piłkarzy, sztabu oraz kibiców były bardzo dobre, a teraz te nastroje znacznie się pogorszyły. To tylko pokazuje, że granica między sukcesem a porażką może być cienka.
AC: Zgadza się, taka jest rola zawodników oraz trenerów. Wie Pan, można trzy mecze wygrać, a potem cztery kolejne przegrać i jest się na gorącym krześle. Ktoś oczekiwał z Lechii, że skoro awansowała do Ekstraklasy, i to w bardzo fajnym stylu, to się oczekuje, że oni w Ekstraklasie będą grali o najwyższe cele. Z drugiej strony, trzeba też spojrzeć na to, że tych wzmocnień nie było spektakularnych i tak jak Pan wspomniał, odszedł Luis Fernandez. Nie wiem, czy byłby on kluczowym zawodnikiem Lechii, a może by nie był. Ciężko to powiedzieć. Myślę, że Lechii przydałby się jeszcze jeden doświadczony zawodnik, ale w klubie są ludzie zarządzający, którzy najlepiej wiedzą, co w danej chwili zrobić.
Jeszcze raz powtarzam, to jest niedoświadczony zespół. Co prawda niektórzy z nich grali w mocniejszych klubach niż Lechia Gdańsk, ale jako młodzi ludzie szukają doświadczenia na poziomie ekstraklasowym. Według mnie sama młodzież nigdy nie da sobie rady. Oczywiście są wyjątki np. Leeds United, które z bardzo młodym składem wygrało ligę, a potem wszystko się rozwaliło jak domek z kart. Dlatego mówię, potrzeba czasu i cierpliwości, jednak widać, że tego brakuje. Najwięcej cierpliwości mają kibice. Na pewno trenerowi Grabowskiemu należy się kredyt zaufania.
SW: Pomówmy o tym, co kiedyś. Pod koniec września miała miejsce 41. rocznica meczu Lechii Gdańsk z Juventusem w Gdańsku. Czy w wolnych chwilach Pan wraca wspomnieniami do tego dnia?
AC: Z mojej kariery zawodniczej to są dla mnie najfajniejsze chwile, które nie tylko pozostaną w mojej pamięci, a także wielu innym ludziom, którzy w tamtym czasie chodzili na Lechię. Wiele się działo w polityce, zmiany były, Lech Wałęsa doszedł do władzy i Solidarność. No i Lechia, która grała prawie samymi wychowankami awansowała z III ligi do Ekstraklasy, a w międzyczasie zdobyła Puchar Polski i Superpuchar, wpadła na najlepszą drużynę na świecie w tamtym okresie. W rewanżowym meczu z Juventusem nie wystąpiłem, ponieważ jak wracaliśmy z Turynu, to po drodze graliśmy dwa mecze i w jednym z nich odniosłem kontuzję, skręciłem staw skokowy. Miałem wtedy gips na nodze i ściągnąłem go, ale nie mogłem grać. Trener mnie widział w składzie, ale kontuzja mnie wykluczyła. Nie było mi dane zagrać w Gdańsku, zagrałem w Turynie. Ciężko nie wracać do tamtych chwil, bo to był mój najlepszy okres w karierze. W prawdzie debiutowałem w Bałtyku, którego jestem wychowankiem, ale tak się losy potoczyły, że trafiłem do Lechii i spędziłem w tym klubie siedem pięknych lat. Dużo za to klubowi zawdzięczam, bo miałem dużo miłych wspomnień, ale nie można żyć tym przez całe życie. Od czasu do czasu jest miło, jak ktoś mnie rozpozna i porozmawia o tych chwilach.
SW: W piątek Lechia Gdańsk podejmie u siebie Legię Warszawa, Jakiego meczu się Pan spodziewa i czy wygrana może zapoczątkować nową, lepszą serię Biało-Zielonych?
AC: Jeżeli w spokoju przepracują tę przerwę, przygotują się dobrze do tego meczu, to każdy wynik jest możliwy. Niewykluczone, że Lechia ten mecz wygra, czego życzę im z całego serca, ale jest też druga strona medalu, co w tym klubie się dzieje. Słyszymy, że są płatności nieuregulowane, ale w każdej cząstce jest nić prawdy i ciężko powiedzieć. Ja życzę Lechii zwycięstwa i może to zapoczątkuje lepszą serię dla tej młodej, perspektywicznej drużyny. Wszystko jest związane z tym, jak chłopcy mają skonstruowane kontrakty, jacy menadżerowie ich prowadzą i kto tym zarządza. Tam jest wiele czynników, które mają wpływ na to, co się dzieje w tym klubie.
źródło: własne