Malowali kominy, myli okna w wysokościowcach, walczyli o demokratyczną Polskę, a w wolnych chwilach kopali piłkę.
Do dziś łączy ich przyjaźń, futbol i pamięć o kolegach, którzy odeszli.
Piłkarze amatorzy wywodzący się ze Spółdzielni Pracy Usług Wysokościowych „Świetlik”, ale także synowie, wnukowie i przyjaciele dawnych opozycjonistów, po raz 33. pożegnali odchodzący rok meczem piłkarskim.
Na boisku przy Traugutta nie mogło zabraknąć błękitnych koszulek Macieja Płażyńskiego, Arama Rybickiego i Andrzeja Kawy. „Świetliki” pamiętają o zmarłych kolegach. Dla nich teraz grają.
W tym roku powrócili do podziału na zespoły starych i młodych.
{joomplucat:2299 limit=9|columns=3}– W błękitnych koszulkach wystąpiła stara gwardia, w seledynowych – synowie i wnukowie pracowników spółdzielni Świetlik – wyjaśnia Andrzej Kowalczys, współorganizator i bohater sylwestrowych gier. Jako jedyny z uczestników dzisiejszego spotkania zagrał we wszystkich dotychczasowych 33 meczach.
Niewiele mniejszym stażem może poszczycić się supersnajper Zbigniew Lula. W niedzielę po jego celnych strzałach „starzy” prowadzili 2:0.
– Niestety, w drugiej połowie odłączono nam tlen i opadliśmy z sił. Nasz bramkarz Zbigniew Staniak dwoił się i troił, ale nie mając w nas wielkiego wsparcia, nie mógł zapobiec porażce – mówi Andrzej Kowalczys.
Młodzi wygrali 4:2. Gole dla zwycięzców zdobyli Szymon Konieczny, Artur Kosznicki, Jakub Sampławski i Krystian Voigt.
Radość spotkania była udziałem wszystkich. Zdrowia, szczęścia i kolejnego takiego meczu „Świetliki” i przyjaciele życzyli sobie, racząc się bigosem z kuchni hotelu Roko należącego do Gdańskiego Ośrodka Sportu.
źródło: kfp.pl / własne