Rozmawiamy z trenerem juniorów gdańskiej Lechii Piotrem Formelą o aspektach pracy z młodymi adeptami futbolu.

Na początku naszej rozmowy powiedz parę słów o sobie i o tym jak zostałeś szkoleniowcem juniorów młodszych w gdańskim klubie.

PF: Studiowałem na drugim roku na AWFiS, będąc na specjalizacji z piłki nożnej moim obowiązkiem było zaliczyć staż trenerski w jakimś klubie. Kilka miesięcy wcześniej poznałem trenera Sebastiana Czajkę, który prowadził w tym czasie chłopców urodzonych w 1997 roku, poprosiłem o możliwość wypełnienia stażu właśnie u niego. Po ukończeniu stażu trener zgodził się, żebym nadal uczęszczał na zajęcia w roli trenera. Okazało się, że mogę również pomagać w treningu chłopców urodzonych w 1990 roku u trenera Marka Szutowicza. Tego lata pojechałem na dwa obozy do Kruszwicy z rocznikiem 1990, 1993 oraz z 1995. Pod koniec obozu dowiedziałem się, że pojawiło się wolne miejsce pracy u boku Romana Kaczorka w roczniku „ponaborowym”- 2001, Trener porozmawiał ze mną i za zgodą klubu otrzymałem tę pracę. Moje pierwsze dwa lata pracy spędziłem u boku trenera Kaczorka. Po dwóch latach przeniesiono mnie do trenera Krzysztofa Brede i do rocznika 2003. Ten rok był trochę przełomowy ponieważ zaproponowano mi również pracę w roli trenera gimnastyki w Lechii, od tamtej pory odpowiedzialny jestem właśnie za te zajęcia. Po kolejnym roku trenowałem już jako drugi trener w roczniku 1997 u trenera Adama Piaseckiego. Kolejne dwa lata nabierania doświadczeń minęły bardzo szybko. Z każdym pracowało się trochę inaczej, każdy kolejny trening to nowe doświadczenia i nowa wiedza. Wszystkie te lata i pracę u boku tych trenerów wspominam bardzo dobrze, od każdego „podbierałem” ile mogłem i jestem im bardzo wdzięczny za to, że nigdy nie chowali się ze swoją wiedzą i doświadczeniem. Zawsze mogłem liczyć na rozmowę i omówienie tego „co się dzieje i dlaczego” . Mam nadzieję, że oni również byli zadowoleni z mojego wkładu pracy i zaangażowania w trening. W międzyczasie pracowałem jeszcze jako trener Sp. Lechia Gdańsk 2003, co również było dużym doświadczeniem odnośnie samodzielnej pracy. Po roszadach kadrowych po ostatnim sezonie klub zaproponował mi posadę pierwszego trenera w roczniku 2006 i w taki właśnie sposób zostałem trenerem najmłodszych chłopców w Akademii.

Przejdźmy teraz do konkretów: szkolenie dzieci to bardziej zabawa, czy jednak trening?

PF: Trening to niejako długotrwały, zorganizowany, systematyczny proces, którego celem jest podnoszenie określonych parametrów. Trzeba powiedzieć, że rzeczywiście naszym celem jest wpływać na rozwój u naszych podopiecznych określonych atrybutów, które są istotne dla młodego piłkarza, więc tak, jest to już trening, a dokładnie jeden z jego początkowych etapów.. Trening podczas, którego wielokrotnie wykorzystujemy różne formy zabaw. W jaki sposób trafiają do Was nowi adepci futbolu- tylko poprzez ogólnie ogłoszony nabór?

Czy ktoś z klubu jeździ np. „po szkołach” z pytaniem o chęć gry w juniorach?

PF: To raczej pytanie kierowane do osób zajmujących się naborem, natomiast oczywiście jako trenerzy sami obserwujemy różnego rodzaju treningi, turnieje, podczas których staramy się „wyłowić” chłopców, którzy odpowiadają naszym wymaganiom co do posiadanych umiejętności lub potencjału. Jako klub posiadamy również szkółkę piłkarską, w której trenować może każde dziecko. Nowi chłopcy trafiają na początku właśnie tam i po dłuższych lub krótszych obserwacjach zapraszamy wybrane dzieci na treningi do grupy Akademii. Świetnym projektem jest również „Biało-zielona przyszłość z Lotosem”, Dzięki której mamy możliwość obserwacji i kontroli procesu treningowego w wielu innych klubach. Dzięki współpracy z innymi drużynami mamy możliwość pozyskiwania młodych adeptów futbolu z innych rejonów Pomorza.

Co odpowiadacie rodzicom, którzy przyprowadzą syna i powiedzą „syn ma grać w ataku”?

PF: Po pierwsze chciałbym powiedzieć, że takie sytuacje raczej nie mają miejsca, bynajmniej ja sobie takiej nie przypominam. Osobiście przywiązuję dużą uwagę do współpracy na linii dziecko-trener-rodzic staramy się rozmawiać z każdym i omawiać to co dobre i to co złe jeśli chodzi o ingerencję rodzica w trening dziecka. Z pełnym przekonaniem mogę powiedzieć, że świadomość i wiedza opiekunów dziecka jest coraz większa. Można zauważyć, że powoli jako społeczeństwo wycofujemy się z obrazu rodzica krzyczącego na dziecko podczas treningu czy turniejów, wiemy dobrze jakie negatywne konsekwencje przynosi to odnośnie rozwoju dziecka zarówno sportowego jak i psychicznego.

Na co kładziecie największy nacisk podczas treningów tych młodych chłopaków?

PF: Trening dzieci w tym wieku charakteryzuje się u nas dużym naciskiem na rozwój umiejętności technicznych takich jak czucie piłki, umiejętność prowadzenia czy wykonywania zwodów. Równie istotnym elementem jest poprawianie zdolności koordynacyjnych oraz umiejętność gry 1 na 1. Te główne elementy wspierane są przez nas nauczaniem szeroko rozumianej sprawności ogólnej oraz dbaniem o poprawny rozwój psychologiczny naszych podopiecznych. Razem z Łukaszem jak i z innymi trenerami zajmującymi się dziećmi w wieku 7-10 lat dbamy o to, aby dziecko przychodziło na trening jak i wychodziło uśmiechnięte, dlatego też podczas naszych zajęć staramy się stosować formy zabaw oraz dużą ilość małych gier.

Jak dopasowujecie pozycje na boisku poszczególnym chłopcom?

PF: W tym wieku nie przypisuje się na stałe danych pozycji na boisku, dzisiaj przykładowy Krzyś może grać na ataku, a na kolejnym treningu jako bramkarz, dajemy dzieciom dużo swobody w decydowaniu o tym gdzie chcą grać. Oczywiście niektóre uwarunkowania psychofizyczne determinują w pewien sposób nasze postrzeganie tego na jakiej pozycji dane dziecko może w przyszłości odnaleźć się najlepiej, nie zmienia to jednak faktu, że każdy może sprawdzić się na każdej pozycji. Z resztą w współczesnej piłce jak wiemy każdy musi potrafić atakować jak i bronić więc w tym etapie przydaje się duża wszechstronność.

Czy na treningach tak młodych piłkarzy pojawia się ktoś ze sztabu pierwszego lub drugiego zespołu, by się im przypatrzeć, czy podpowiedzieć?

PF: Nie. Na treningach tak młodych chłopców nie pojawia się nikt z pierwszego sztabu. Prowadzony jest przez nas jednak dodatkowo tzw. trening indywidualny, na który raz w tygodniu zapraszani są chłopcy z największym potencjałem sportowym, za trening ów odpowiada trener-koordynator Tomasz Borkowski.

Jakie masz podejście do turniejów do wyników?

PF: W tym wieku koncentrujemy się głównie na nauczaniu, szkoleniu, na wyniki przyjdzie czas. Nie jest dla nas najważniejsze to czy drużyna zwycięży w turnieju czy nie. Oczywiście chcemy wygrywać i tę pasję przekładamy na dzieci natomiast głównym naszym celem jest dobra, poprawna gra, adekwatna do wieku i możliwości rozwojowych. Nawet wśród najmłodszych staramy się wyeliminować element przypadku, chcemy, by grali swobodnie, bez presji wyniku, aby chętnie podejmowali trudne decyzje na boisku, aby wykonywali jak najwięcej zwodów i dobrze się bawili tym co robią. Wspólna filozofia prowadzi do tego, aby stworzyć kompletnego piłkarza w przyszłości, a nie na teraz.

Co dalej?

PF: Dalej to oczywiście koncentracja na pracy w Lechii na każdym z moich stanowisk. Nie chcę się oczywiście zatrzymywać jeśli chodzi o rozwój, w ostatnich dniach udało mi się zdać egzamin i dostać na kurs dla trenerów piłki nożnej „wyrównawczy UEFA A” organizowanym przez PZPN. Mam zamiar również rozwinąć moją prywatną szkółkę piłkarską przeznaczoną dla dzieci w wieku przedszkolnym „Baby Soccer”, obecnie prowadzę zajęcia dla około 20 dzieciaków, ale planuję ją rozbudować w najbliższych miesiącach.

Dziękuję za rozmowę.

PF: Dzięki.