lechia

Dla wszystkich osób, które choć raz miały okazję wyjechać na mecz swojej ukochanej drużyny poza miejsce zamieszkania na pewno hasło „Wyjazd rzecz święta” nie jest obce.

Każdy wyjazd ma swój specyficzny klimat. Wiele osób, które chociaż raz uczestniczyły w meczu wyjazdowym, zostaje "wciągniętych” w specyficzny jego klimat i stają się one stałymi „wyjazdowiczami”. Oczywiście są i tacy, którzy owszem identyfikują się z hasłem "Wyjazd rzecz święta", ale tylko na mecze zgodowe, gdzie głównym czynnikiem jest alkohol za free, lub preferują tzw. " wyjazdy masowe" (przykład: wyjazd na Lecha czy Legię),  zachwycając się nimi. Warto postawić tutaj pytanie: czy jest coś czym można się zachwycać?

Z własnej obserwacji mogę powiedzieć, że w meczach wyjazdowych Lechii uczestniczy coraz więcej osób. Uważam, że to głównie dzięki protestowi (części) kibiców, którzy domagali się między innymi dofinansowania Klubu do wyjazdów.

Dofinansowanie, które na pewno zauważyli stali bywalcy meczów wyjazdowych daje w perspektywie sezonu oszczędność dla jednej osoby około 750zł! za samą ligę. Wcześniej opłata za wyjazd wynosiła nawet 120 zł, teraz  płacimy średnio 70 zł na wyjazd.
Jednak niestety tak się składa, że z Gdańska mamy mało bliskich wyjazdów a raczej ich brak, gdyż nie licząc Gdyni, najbliższy wyjazd mamy do... Poznania - 298 km od Gdańska.
Co innego na Śląsku … lecz to już inna bajka.

Ostatnio zastanawiałem się, czy nowe osoby, wolałyby wybrać się na mecz wyjazdowy niedaleko Trójmiasta, czy bardziej byłyby chętne pojechać na ciekawszego rywala, dalej ulokowanego w Polsce. Zapewne większość osób odpowiedziałaby od razu, że bliski wyjazd, ponieważ mniej czasu potrwa podróż. Jednak ze statystyk, które prowadzę na Lechia.net, wynika, iż ludzie wolą dalsze wyjazdy ale z ciekawszym rywalem. Jednych to zdziwi, drugich niekoniecznie.

Wyjazdowe statystyki kibiców Lechii

Na pewno znaczenie mają tutaj awanse i rzeczą naturalną jest, że w ekstraklasie więcej "świeżych" osób rozpoczyna karierę wyjazdową.

Czy wiesz że najlepszy nasz sezon wyjazdowy to 2003/2004, gdzie średnia wyjazdowa to 667 osób na mecz?

Porównując do innych sezonów nie ma co narzekać, gdyż póki co bilety schodzą jak „ciepłe bułeczki”. Jedyny wyjątek stanowią mecze w Łodzi (środek tygodnia) i na Polonie Warszawę.

Teraz zastanówmy się nad pytaniem, które zadałem na początku czy "masowy" wyjazd taki jak na Legię czy Lecha jest ciekawszy niż na Polonie Warszawę?

Dla mnie, osoby, która od kilku lat stara się być na wszystkich wyjazdowych meczach odpowiedź jest równie łatwa jak pytanie tytułowe. Oczywiście wolę jechać na Polonię niż Lecha czy Legię. Prawdę mówiąc, zastanawiałem się czy jechać na te dwa mecze (Lech / Legia), gdyż wiedziałem że napływ wielu ludzi, uczestniczących w pierwszym meczu będzie zbyt trudny do ogarnięcia dla mnie.

Dlaczego?
Podam trzy powody dotyczące obu meczy.

Legia
W stronę Warszawy
bez zarzutów, dzięki autokarowi, w którym zdecydowaną większość osób znałem. Nachodzi mnie tutaj tylko jedno zastrzeżenie: podczas postoju na przysłowiowe "WC", ludzie z aparatami latają do lasu  robiąc fotki – „twarzówki” innym w czasie... oddawania moczu. Zostawię to bez komentarza.

Druga strona.
Początek również wszystko spoko, lecz... nagle autokar ma awarię i ludzie z innych autokarów starają się zrobić wszystko, aby kierowca nie zawrócił. Czy to normalne? Nie wspomnę już o pewnej osobie, która ledwo co kontaktowała, a chciała naprawiać autokar.

Lech
W stronę do Poznania
W wagonach są pojedyncze miejsca siedzące, lecz ludzie wstydząc się wejść do przedziałów i zająć takie właśnie miejsce wolą tarasować przejście w pociągu i narzekać na LP, że nie ma miejsc siedzących…. ba mało tego ….. osoba z LP musiała chodzić i niemal każdego usadzać.

ZAKAZ WNOSZENIA ALKOHOLU DO POCIĄGU!

 

Między innymi taki punkt znajdował się w regulaminie wyjazdu.
Regulamin, który każdy dostał do rąk własnych w czasie odbierania biletów. Niestety niemal nikt tego nie przestrzegał. Więcej. Spotkałem grupkę osób (pierwszy raz widziałem ich na oczy) w czasie gdy kupowali zapas wódki. Powiedziałem, że i tak tym długo się nie pocieszą, na co usłyszałem: "spoko, spoko schowamy". Jakież było ich zaskoczenie, gdy okazało się, że jednak źle schowali.

Powrót.
Patologia i nic więcej.

Dla porównania: wyjazd na Polonię - nie będę wypisywał tutaj wszystkiego szczegółowo ale warto krótko podkreślić kilka kwestii: 90% znanych twarzy wyjazdowych; fajna, luźna atmosfera; wiele śmiechu przy powrocie; wojny na słówka pomiędzy przodem i tyłem autokaru, ubaw przy wejściu na stadion i przy alkomacie, który działał niemal jak maszyna hazardowa - raz się uda a raz nie.

Ciąg dalszy jutro.