Na wyjazd do Poznania wybraliśmy się w 2 tys. osób. Na tą okazję zamawiamy dwa pociągi specjalne - jedziemy jak przystało na szlachtę wagonami dalekobieżnymi ;) Sama droga do Poznania mija spokojnie i bez atrakcji.
Na stadion docieramy już podstawionymi autobusami i na kilka godzin przed meczem meldujemy się pod bramami stadionu przy Bułgarskiej.
Na sektorze wszyscy meldujemy się na godzinę przed meczem.
Mamy ze sobą 29 flag, m.in: Władców Północy, Biało-Zieloni, Szyk i Elegancja oraz wiele dzielnicówek i flag FC. Przez cały mecz prowadzimy doping, z lepszymi i gorszymi momentami, niestety sama liczba wyjazdowych debiutantów trochę wszystko psuła, ale słychać nas było na pewno dobrze. Mamy ze sobą dwie oprawy.
Pierwsza, wzorowana na jednym z obrazów przedstawiających Marszałka Piłsudskiego "Rok 1920" została opatrzona wymownym hasłem „Lechia znaczy Polska” odnoszącym się do znaczenia słowa Lechia w dawnych czasach. Oprawa ta została zaprezentowana z okazji 11 listopada, aby oddać hołd Marszałkowi, jako osobie o wybitnym wkładzie w odzyskanie niepodległości przez Polskę po latach zaborów oraz obronie kraju przed bolszewizmem w roku 1920.
Druga oprawa nawiązywała do wydarzeń sprzed roku: "Fanatycy znad morza, pogromcy Kolejorza" nie wymaga dodatkowego komentarza.
Osobny temat to stadion, a przynajmniej ta część na której byliśmy. Masa niedociągnięć, wszędzie woda. Oby nasz w Gdańsku został wykończony lepiej.
Źródło: Lwy Północy / własne