W środę 15 stycznia odbyło się spotkanie 1/16 finału Pucharu Polski Kobiet w futsalu pomiędzy Lechią Gdańsk i Nowym Świtem-Górzno. Liderki Ekstraligi pokazały, że nie bez powodu są uważane za najlepszą drużynę piłki halowej w Polsce. Biało-Zielone uległy im aż 2:17.
Od samego początku to przyjezdna drużyna narzuciła warunki spotkania. Piłkarki z Górzna objęły prowadzenie już w 2. minucie gry i cały czas dążyły do zdobycia kolejnych bramek. Na przerwę oba zespoły schodziły przy wyniku 0:7 i kwestia awansu została już rozstrzygnięta. Po zmianie stron Lechistkom udało się jednak stworzyć zagrożenie z przodu, czego efektem były 2 gole. Ich autorkami były Karolina Wnuk, a także Julia Węsierska, czyli... bramkarka gdańskiej ekipy. Widząc wysokie ustawienie goalkeeperki liderek Ekstraligi, nie zawahała się i wykopała piłkę przez całe boisko, a ta zatrzepotała w siatce. Rezultat 2:17 pokazał różnicę klas, ale okazał się również cenną lekcją dla Biało-Zielonych, które na hali występują, by pracować nad poprawą umiejętności.
Julia swoją piękną bramkę i cały występ, w którym zanotowała wiele efektownych interwencji, zadedykowała swojemu dziadkowi. - Jestem dumna z drużyny, bo zmierzyłyśmy się z naprawdę wymagającym rywalem, a nasze duże serce i determinacja jest naszym największym atutem - chwaliła zespół po końcowym gwizdku. - Bramkę dedykuje mojemu dziadkowi, który patrzy i zawsze wspiera mnie z góry. To był dla mnie dobry moment, bo czułam, że nie gram tylko dla drużyny, ale też dla niego. Widziałam że bramkarka wyszła wyżej, I Górzno zostało. To były takie milisekundy, no i uznałam, że dobra, spróbuję. Na treningach próbuję, a przy takim wyniku czemu by nie spróbować? - dodała.
Opowiedziała także o tym, jakim przeżyciem dla niej był mecz z liderkami futsalowej Ekstraligi. - Ten mecz wzięłam sobie do serca, aby po prostu spróbować zagrać odważnie, bo granie na przeciwnika, który jest liderem Ekstraligi, to okazja, żeby zdobyć doświadczenie, żeby spróbować czegoś nowego i się sprawdzić - komentowała. - Fajne to było, intensywne bardzo, bo co chwilę jakaś interwencja, ale też fajna praca dla mnie, żeby zawsze iść do końca do piłki. Teraz idę spać, więc chcę mieć święty spokój i idę jutro do pracy i tyle, dzień jak co dzień - odpowiadała rozbawiona na pytanie o to, czy spodziewa się jakiejś pamiątki od koleżanek z drużyny.
Porażka nie zdeprymowała również Artura Kaima, szkoleniowca Biało-Zielonych. - Brakuje nam doświadczenia w futsalu i tych umiejętności indywidualnych, które było widać tutaj u lidera z którym graliśmy, lidera Ekstraligi, a my szukamy poprawy tych rzeczy i dlatego gramy w tych rozgrywkach - stwierdził. - Mimo wszystko cieszę się, że dziewczyny podejmowały te pojedynki jeden na jeden, bo to jest naszym celem. Mam nadzieję, że to po prostu zaprocentuje na trawie, bo hala to nie jest nasz docelowy priorytet - oznajmił.
Trenera zapytaliśmy również o to, czy stres przed starciem z tak prestiżowym rywalem nie wpłynął na postawę zespołu. - Ta pierwsza minuta, a nawet półtorej, wyszliśmy z entuzjazmem. Próbowaliśmy stworzyć szansę strzelecką i widziałem, że dziewczyny w miarę okej sobie z tym radziły - opisywał. - Gorzej zareagowały na stratę pierwszego, drugiego gola i tutaj myślę, że zaczęły się schody natury mentalnej. Wiara w zwycięstwo, którą sobie gdzieś tam mimo wszystko zakładaliśmy, no bo wiadomo, każdy chce sprawić niespodziankę, gdzieś tam się nagle zaczęła chwiać i finalnie musieliśmy uznać wyższość rywala - powiedział.
Szkoleniowiec opowiedział też o planach na najbliższy okres. - Wchodzimy stopniowo w okres przygotowawczy i na tym się koncentrujemy. Futsal wykorzystujemy dalej do tego, żeby rywalizować i rozwijać umiejętności indywidualne - zaznaczył. - Przede wszystkim musimy się odpowiednio przygotować na ligę, bo to jest taki nasz priorytet i chcemy przynajmniej utrzymać to trzecie miejsce, a być może powalczyć o coś więcej - zakończył z optymizmem.
Lechia Gdańsk - Nowy Świt-Górzno 2:17 (0:7)
Gole: Wnuk, Węsierska
Skład Lechii: Węsierska, Urban, Bukowska, Pipiórka, Ciesielska, Kozłowska, Piotrkowska, Wnuk, Szprada, Stasiulewicz, Podworska
źródło: własne