Do Elbląga wybraliśmy się w kilkaset osób. Dokładnej liczby niestety nie pamiętam, ale było nas około 400-500. Już przed meczem mamy kilka zatargów z milicją i jeszcze wcześniej ze Służbą Ochrony Kolei na Elbląskim dworcu.

Ulice Elbląga są całkowicie przez nas opanowane. Płynie jedno piwko i drugie. Stadion w naszych rękach. Kibiców Olimpii zero. Jeśli byli to w pochowanych szalach. Doping z naszej strony bez przerwy. Śpiewamy na zmianę Lechia i Solidarność. Szczególnie to drugie wywołuje pianę na ustach zomowców. Już w tym momencie wiedziałem, że bez dymów się nie obejdzie. Mógłbym tu opisać przebieg meczu, ale nie było to aż tak ważne jak to, co zdarzyło się po spotkaniu.

Stadion opuszczamy zwartą grupą i udajemy się bezpośrednio na dworzec, gdzie zaczynają się szykany ze strony ówczesnych "bogów" (wymawiaj ZOMO). Przez sokistów zostaje wylegitymowany jeden z naszych o ksywce POGO (późniejszy "szef" trójmiejskich metalowców). Jeden z sokistów łapie go za zawieszoną na szyi flagę i próbuje dusić ze słowami "co ty tu kurwa sobie zawiesiłeś?" Jestem naocznym świadkiem tych zdarzeń.

W tej chwili zaczyna się przepychanka i POGO trafia jednego z sokistów prawym sierpowym w okolice twarzy. Kolejarze wyciągają gaz łzawiący i rozpylają oddalając się powoli w stronę ich posterunku. Gonimy ich w około 20-stu. Na peron wjeżdża "lodówa" z której wysypują się zomowcy. W tej samej chwili sypią się w ich stronę kamienie z torowiska. W około minutę potem wjeżdża na peron pociąg piętrowy do którego wchodzimy. ZOMO zostaje na peronie za budynkiem dworca. W pociągu dowiadujemy się o bezustannych prowokacjach zomoli.

Rozchodzą się też pogłoski, że kilku z naszych zostało zatrzymanych. Wtedy to ktoś ciągnie za hamulec ręczny i padają hasła o odbiciu naszych. Pociąg jeszcze nie wyjechał z Elbląga. Po konsternacji i beznadziejności próby odbicia naszych chłopaków ruszamy dalej. Po kilku kilometrach ci, którzy byli za pójściem na komisariat, znowu zatrzymują pociąg. Stoimy około dziesięciu minut. Piętrus rusza, lecz w chwilę potem znów się zatrzymuje. Tym razem jakiś przyjaciel natury doszedł do wniosku, że musi się wysikać na pole. Cały czas napięta atmosfera.

  • 1984.05.19.olimpia_lechia_1_3
  • 1984.05.19.olimpia_lechia_tabela
  • 1984.05.19.pseudokibice_w_akcji

Gdzieś w okolicach Gronowa Elbląskiego kolejny postój. Tym razem jednak spowodowany przez maszynistę pociągu. Czekamy długie chwile nie wiadomo na co. Po dłuższym czasie w oddali widzimy niebieskie światła kogutów. Domyślamy się, że będziemy mieli towarzystwo. Równolegle do pociągu zatrzymują się niezliczone suki i lodówy, z których wybiega kilka kompanii zomoli. Obstawiają pociąg z obydwu stron. Ich przewaga liczebna jest druzgocąca. Kilkunastu z nas ratuje się uciekając z wagonów. Kilku udaje rolników zbierających kartofle. Między innymi KACZOR i CHLEBEK (to ci których pamiętam).

Resztę zomole gonią uazami po polu jak na safari. Blokujemy drzwi próbując nie wpuszczać psów. Psiarnia wybija szyby i wrzuca gaz łzawiący do środka. Za te szyby kolegium do spraw wykroczeń każe płacić później kibicom. ZOMO wpada do środka i pałuje kogo popadnie. Trwa to wszystko kilkadziesiąt minut. Wielu zostaje zatrzymanych i później pobitych w lodówach i na komendzie. Pociąg rusza. Cały czas wzdłuż torów widzimy kolumnę pojazdów zomoli. W Tczewie na chwilę ich gubimy i baty dostają milicjanci z komisariatu kolejowego i sokiści. Przesiadamy się na kolejkę podmiejska do Gdańska. Do samego miasta nic się nie dzieje, jednak już na dworcu głównym oczekuje na nas ZOMO. Tym razem w składzie około kompani i to jest ich błąd.

Podziel się materiałami
Masz jakieś zdjęcia lub chcesz się podzielić z innymi swoimi wspomnieniami napisz na Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Ruszamy na nich z okrzykiem LECHIA GDAŃSK i SOLIDARNOŚĆ. Uciekają w popłochu. Kilku z nich jest znoszonych z placu boju. Bieganina i zadymy trwają do późnego wieczora. Między innymi w okolicach delikatesów (tam byłem ja). Grupa z naszego osiedla wracając na dzielnicę obrzuca jeszcze kamieniami komendę miejską milicji na ulicy Nowe Ogrody (kiedyś Świerczewskiego). Każdy z nas ma pianę na ustach i szykuje się na następny mecz na Traugutta, ale to już inna historia...

autor: Leser
źródło: stara lechia.gda.pl