W trzeciej kolejce rozgrywek II ligi sezonu 1992/93 do Gdańska zawitał Stilon Gorzów. Po dwóch pierwszych spotkaniach Lechia miała na swoim koncie komplet punktów i sześć strzelonych bramek, natomiast goście zero punktów i zero zdobytych goli. Jako że Stilon przyjechał bez swojego asa atutowego Zenona Burzawy, jedyną niewiadomą miały być rozmiary porażki zespołu z Gorzowa.
Jedenaście minut później bardzo gorąco jest pod bramką Stilonu. Niestety ani Rafał Kaczmarczyk, ani sekundy później Radosław Błondek nie zdołali skierować piłki do bramki Stilonu.
Tuż po tej akcji sprawdziło się porzekadło, że niewykorzystane sytuacje lubią się mścić.
Trudno dziwić się, że na trybunach daje się słyszeć gwizdy. Do przerwy załamani gospodarze nie są w stanie zdobyć choćby jednego gola, a goście umiejętnie bronią znakomitego dla nich rezultatu 0:4.
Chyba nikt na trybunach nie ma nadziei, że Lechia zdoła osiągnąć korzystny wynik, co byłoby powtórzeniem wyczynu z 1949 roku, kiedy to gdańszczanie zremisowali z Legią w Warszawie 4:4, mimo że przegrywali do przerwy 0:4. Wierzą w to chyba tylko piłkarze, którzy, nie mając nic do stracenia, od początku drugiej części meczu ruszają do ataku.
Goście skupiają się wyłącznie na obronie, co, jak się później okazało, jest ich wielkim błędem. Co prawda przez pierwszy kwadrans drugiej odsłony wynik nie ulega zmianie, ale wreszcie w 60. minucie na strzał z dystansu decyduje się Karol Sobczak. Fatalny błąd popełnia bramkarz gości, który przepuszcza piłkę pod brzuchem. Kiedy minutę później Mirosław Giruć po indywidualnej akcji zdobywa drugiego gola (piłka po drodze otarła się jeszcze o gorzowskiego obrońcę i zmyliła bramkarza), odżyły nadzieje nie tylko wśród gdańskich piłkarzy. Publiczność na stadionie co chwila zagrzewała gorącym dopingiem piłkarzy do walk.
Biało-Zieloni odwzajemniają się świetną grą, raz za razem zagrażając bramce gości.
Prawdziwe szaleństwo zaczyna się w 73. minucie, kiedy to sędzia dyktuje rzut karny za faul na Rafale Kaczmarczyku. Do piłki podchodzi Tomasz Unton i pewnym strzałem doprowadza do wyniku 3:4.
Mecz II ligi
Lechia Gdańsk – Stilon Gorzów 4:4 (0:4)
Widzów: ok. 4 000
0:1 M. Osiecki (5’), 0:2 W. Osiecki (10’), 0:3 Janczylik (24’), 0:4 M. Osiecki (26’), 1:4 Sobczak (60’), 2:4 Giruć (61’), 3:4 Unton (73’ – karny), 4:4 Błondek (88’)
Lechia: Dariusz Gładyś - Radosław Błondek, Ryszard Karbowniczek, Sławomir Matuk, Mirosław Giruć, Tomasz Unton (80’Marek Ługowski), Grzegorz Pawłuszek, Sławomir Wojciechowski (46’Marcin Kaczmarek), Leszek Góralski, Rafał Kaczmarczyk, Karol Sobczak / Trener: Adam Musiał
Stilon: Stróżyński - Kowalczyk, Krysiński, Filas, Dragon, Bisaga, Kowalewski, W.Osiecki, Janczylik, M.Osiecki (88’Jagodziński), Cieślewicz
Żółta kartka: Kowalczyk, Bisaga, Cieślewicz
Od tego momentu goście również ruszają do przodu, aby przerwać dobrą passę gospodarzy. Bliscy powodzenia są bracia Osieccy. Najpierw Wiesław trafia w spojenie słupka z poprzeczką, a później Mariusz oddaje dwa strzały na bramkę Lechii, ale Dariusz Gładyś spisuje się znakomicie.
Lechia nadal atakuje i wreszcie w 88. minucie stadion eksploduje radością! Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego najwyżej do piłki wyskakuje Błondek i kieruje ją głową do bramki. Aby zdobyć zwycięskiego gola, zabrakło już czasu i mecz skończył się wynikiem 4:4, ale i tak piłkarzy schodzących do szatni żegnają oklaski.