Ten mecz wzbudził w Trójmieście ogromne zainteresowanie. Chyba równe temu sprzed roku, kiedy Lechia Gdańsk rywalizowała z wielkim Juventusem Turyn. W minioną sobotę biało-zielonym przyszło grać co prawda tylko z Górnikiem Wałbrzych, ale przecież na pierwszoligowy występ czekano tutaj aż 21 lat - tak pisał Przegląd Sportowy.
Lechia zaczyna spotkanie fantastycznie! Już w 7. minucie stadion oszalał ze szczęścia. Precyzyjne dośrodkowanie Dariusza Wójtowicza, uderzenie głową Jerzego Kruszczyńskiego i 1:0 dla Lechii! Jest to nie tylko pierwsza bramka po powrocie Lechii do najwyższej klasy rozgrywkowej, ale też pierwszy gol na polskich boiskach w ówczesnym sezonie. Gdańszczanie idą za ciosem.
W 17. minucie Kruszczyński po podaniu z rzutu rożnego posyła piłkę głową wzdłuż bramki do Macieja Kamińskiego, który, również głową, minimalnie przestrzeliwuje. Trzy minuty później ponownie uderza Kamiński, tym razem celnie, ale jego strzał z ośmiu metrów świetnie broni bramkarz gości.
Od około 20. minuty Górnik porządkuje grę i umiejętnie rozbija ataki gospodarzy, sam stwarzając coraz większe zagrożenie dla bramki Tadeusza Fajfera. Najpierw gdański golkiper świetnie broni strzał Stelmasiaka, a na pięć minut przed przerwą kapitalnie z rzutu wolnego z około trzydziestu metrów uderza Ciołek. Na szczęście piłka trafia w spojenie słupka i poprzeczki gdańskiej bramki i do przerwy Lechia prowadzi 1:0.
Druga połowa prowadzona jest w równie dobrym tempie jak pierwsze czterdzieści pięć minut. Lechiści stwarzają sobie kilka dobrych sytuacji strzeleckich, a goście nie pozostają im dłużni. W pewnym momencie Mirosław Krajewski wybija piłkę praktycznie z linii bramkowej. W 57. minucie tuż przed linią pola karnego Lechii faulowany jest jeden z zawodników gości. Niestety, Górnik ma w swoim składzie znakomitego egzekutora rzutów wolnych – Włodzimierza Ciołka (zresztą króla strzelców polskiej ekstraklasy z poprzedniego sezonu). Silne uderzenie z około siedemnastego metra i robi się 1:1. W pięć minut później rzut rożny egzekwuje Wójtowicz. Uderza prawie skutecznie. Prawie, bo piłka trafiła w poprzeczkę.
W 63. minucie Kruszczyński strzela głową, ale minimalnie obok słupka. W końcówce tempo gry nieco spada, żadnej z drużyn nie udaje się już uzyskać trafienia i mecz kończy się wynikiem nierozstrzygniętym 1:1.
Mecz ekstraklasy
Lechia Gdańsk – Górnik Wałbrzych 1:1 (1:0)
Widzów: ok. 28 000
1:0 Kruszczyński (7’), 1:1 Ciołek (57’)
Lechia: Tadeusz Fajfer - Dariusz Raczyński, Lech Kulwicki, Janusz Możejko, Mirosław Krajewski, Jacek Grembocki, Marek Kowalczyk, Dariusz Wójtowicz (70’Aleksander Cybulski), Maciej Kamiński, Ryszard Polak, Jerzy Kruszczyński; Trener: Jerzy Jastrzębowski
Górnik: Walusiak - Kowalik, Majewski, Gawryszewski, Wójcik, Kowalski, Ciołek, Rusiecki, Janikowski, Stelmasiak, Truszczyński
Żółta kartka: Rusiecki
Jan Caliński Górnik: Piłkarze obu drużyn zasłużyli na czwórkę z minusem. Spotkanie było warte obejrzenia, zawodnicy stworzyli mnóstwo sytuacji bramkowych. W sumie było to niezłe widowisko, a wynik chyba sprawiedliwy.