W sezonie 1970/71 Lechia była bardzo bliska uzyskania awansu – do przedostatniej kolejki prowadziła w tabeli. Niestety, właśnie wtedy gdańszczanie przegrali 0:1 w Poznaniu z Lechem (w obecności dwudziestu tysięcy kibiców, w tym aż sześciu tysięcy z Gdańska!), który kosztem Lechii wywalczył promocję.
Później jednak z meczu na mecz było lepiej. Po dwudziestu dwóch kolejkach Lechia była liderem, a w walce o awans przeszkodzić mogła jeszcze jedynie Arkonia Szczecin, która była druga ze stratą czterech punktów. Mecz w Gdańsku był więc kluczowy w kontekście walki o zaplecze ekstraklasy.
Trybuny wypełnione zostały szczelnie przez dwadzieścia pięć tysięcy kibiców Biało-Zielonych! Już w 30. sekundzie Lechia może objąć prowadzenie, ale strzał Jerzego Apolewicza jest minimalnie niecelny. Gospodarze przeważają, najczęściej atakują prawą stroną, gdzie prym wiodą Stanisław Musiał i Marian Maksymiuk. Obrona gości spisuje się jednak bez zarzutu.
W 22. minucie kibice na stadionie zamierają – zawodnik gości znajduje się z piłką sam na sam z Krzysztofem Słabikiem w odległości zaledwie czterech metrów od bramki. Na szczęście bramkarz Lechii popisuje się fenomenalną interwencją.
W 25. minucie stadionem wstrząsa eksplozja radości – piłka po strzale Jerzego Jastrzębowskiego trafia do bramki. Sędzia wskazuje na środek boiska, ale po konsultacji z liniowym uznaje, że gol padł z pozycji spalonej. Trudno się dziwić gorącym protestom piłkarzy i kibiców.
W 31. minucie piękne uderzenie Jastrzębowskiego jest, niestety, minimalnie niecelne. Około minuty później goście wyprowadzają czteroosobową kontrę, a przeciwko sobie mają tylko trzech obrońców Lechii. Na szczęście strzał finalizujący akcję jest niecelny.
Tuż przed przerwą w polu karnym faulowany jest Jastrzębowski, czego niestety sędzia nie zauważa. Po czterdziestu pięciu minutach jest więc 0:0.
W 5. minucie po przerwie wprowadzony na boisko w drugiej połowie meczu Waldemar Bajer jest faulowany kilka metrów przed linią pola karnego. Z rzutu wolnego kapitalnie uderza Marian Maksymiuk – piłkę zmierzającą w samo okienko odbija jednak bramkarz Arkonii. Na swoje nieszczęście – prosto na głowę Apolewicza, który podaje do Andrzeja Głowni. Czas jakby na chwilę się zatrzymuje, ale piłka nieuchronnie wpada do siatki. Szaleństwo na trybunach i na boisku. Lechia prowadzi 1:0!
Goście doskonale zdają sobie sprawę z tego, że przegrana niweluje praktycznie do zera ich szanse na awans. Ruszają więc do zmasowanych ataków, ale mądra gra defensywna gospodarzy uniemożliwia im choćby wyrównanie. Koniec meczu oznacza dla Lechii zwycięstwo 1:0 i szerokie otwarcie wrót na zaplecze ekstraklasy.
Mecz III ligi
Lechia Gdańsk – Arkonia Szczecin 1:0 (0:0)
Widzów: ok. 25 000
1:0 Głownia (50’)
Lechia: Krzysztof Słabik - Stanisław Musiał, Andrzej Kaczmarek, Jerzy Górski, Józef Rogacki, Jerzy Apolewicz, Jerzy Jastrzębowski, Marian Maksymiuk, Andrzej Głownia, Tadeusz Jahn (46 Waldemar Bajer), Zdzisław Puszkarz; Trener: Roman Rogocz