Na zakończenie pierwszej rundy Biało-Zieloni rozegrali jedno ze swoich lepszych spotkań w 1955 roku. Rywalem był sąsiad w tabeli, poznański Lech, który wtedy występował pod nazwą Kolejarz. Po dziesięciu kolejkach oba zespoły zgromadziły po 9 punktów, a w tabeli 12-zespołowej ekstraklasy Lechia była siódma, a Lech ósmy.
Pierwszy kwadrans meczu nie zapowiadał sukcesu gospodarzy. Lechiści atakują, ale obrona rywali gra bezbłędnie. Przełomową okazuje się 13. minuta. Robert Gronowski podaje na środek pola karnego, do piłki dopada Roman Rogocz i nie marnuje okazji – Lechia prowadzi. Po tym golu gra jeszcze bardziej się ożywia. Piłkarze z Poznania dążą do wyrównania, a gdańszczanie próbują podwyższyć prowadzenie.
Dzięki temu pod obiema bramkami dochodzi do wielu groźnych sytuacji. Najlepszą okazją, jaką wypracowuje sobie Lech w tym czasie, jest strzał Gogolewskiego, obroniony jednak przez Henryka Gronowskiego. Od około 30. minuty Lechia znowu zdecydowanie przejmuje inicjatywę, głównie dzięki wspaniałej postawie pomocników Władysława Musiała i Jerzego Kalety, którzy nie dość, że rozbijają ataki rywali, to również inicjują szereg niebezpiecznych akcji swojej drużyny. Do przerwy nie pada już żadna bramka – po czterdziestu pięciu minutach jest 1:0 dla gospodarzy.
O ile w pierwszej połowie Biało-Zieloni grali dobrze, to pierwszy kwadrans drugiej części jest prawdziwym koncertem w wykonaniu gdańskiej drużyny. Od pierwszych sekund gospodarze rzucają się na swoich rywali, tak że nawet obrońcy gdańszczan grają na połowie poznaniaków. Napastnicy Lechii nie boją się starć z ostro grającą defensywą przeciwnika, dzięki czemu wielokrotnie zbliżają się do bramki gości. Na
efekty takiej postawy nie trzeba długo czekać. W 48. minucie pięknym podaniem do Alfreda Kobylańskiego popisuje się Rogocz, a gdański napastnik nie marnuje okazji i robi się 2:0. Kilka minut później Gronowski otrzymuje w polu bramkowym rywali podanie od Musiała i uderza w kierunku bramki. Niestety, piłka trafia tylko w poprzeczkę.
Po godzinie gry Lechia zaczyna zwalniać tempo, a do głosu zaczynają dochodzić goście. Wtedy to jednak strzegący gdańskiej bramki Gronowski ma okazję do wykazania się swoim kunsztem. Wielkie brawa od całego stadionu zbiera zwłaszcza w 67. minucie, kiedy to broni potężny strzał Kołtuniaka z 6 metrów, a także w 71. minucie, zatrzymując ostre uderzenie Gogolewskiego. Pod koniec meczu gości zaczynają już chyba opuszczać siły, a także wiara w możliwość uzyskania korzystnego rezultatu. Inicjatywę znowu przejmuje Lechia.
Mecz ekstraklasy
Lechia Gdańsk – Lech Poznań 3:0 (1:0)
Widzów: ok. 20 000
1:0 Rogocz (13’), 2:0 Kobylański (48’), 3:0 R. Gronowski (80’)
Lechia: Henryk Gronowski - Hubert Kusz (46’ Jerzy Czubała), Roman Korynt, Czesław Lenc, Władysław Musiał, Jerzy Kaleta, Robert Gronowski, Bogdan Adamczyk, Roman Rogocz, Czesław Nowicki, Alfred Kobylański / Trener: Tadeusz Foryś
Lech: H.Paczkowski - Sobkowiak, Szafczyk, Deska, Słoma, Chudziak, K.Wróbel, C.Nowak, Gogolewski, Kołtuniak, Piechowiak
W 80. minucie ostro z linii pola karnego uderza Gronowski, a oślepiony przez słońce Paczkowski popełnia jedyny błąd w meczu i przepuszcza piłkę między rękami, która wpada w górny róg poznańskiej bramki. Biało-Zieloni wygrywają ten mecz bardzo pewnie 3:0 i tym samym odnoszą najefektowniejsze zwycięstwo w ówczesnym sezonie. Na szczególne wyróżnienie za ten pojedynek zasłużyli Henryk Gronowski, Roman Rogocz, Roman Korynt oraz Władysław Musiał.