Lechia Gdańsk przegrała 1:2 z Górnikiem Zabrze i nie wykorzystała szansy na wyjście ze strefy spadkowej. - Staliśmy się zespołem, który rozdaje prezenty. Mieliśmy dziś dużo sytuacji i musimy przekuć je na skuteczność - mówił po spotkaniu John Carver. 

Myślę, że mogą sobie państwo wyobrazić, jak jestem zły. Jeśli porównamy pierwszą połowę i drugą połowę, to nie jest to zrozumiałe i nie ma to sensu. Kontrolowaliśmy pierwszą połowę i mieliśmy wszystko w swoich rękach, a w drugiej połowie wypuściliśmy to z rąk. Staliśmy się zespołem, który rozdaje prezenty. Mieliśmy dziś dużo sytuacji i musimy przekuć je na skuteczność. Co mnie rozczarowuje, to to, że musimy pracować o wiele lepiej. Dzisiaj bez piłki nie pracowaliśmy jako zespół. Był to pierwszy raz, kiedy po meczu, wróciłem do szatni i byłem bezpośredni do zawodników. Powiedziałem, że jeśli ktoś nie jest gotowy do walki o Ekstraklasę, to niech pakuje się i wsiada do samolotu - rozpoczął John Carver.

Skąd wynikała zmiana w bramce? - Potrzebujemy więcej doświadczenia na boisku i Bogdan pracował bardzo ciężko, aby wejść do bramki. Nie obwiniam go za żadną bramkę. Myślę, że Szymon gdyby grał też miałby dziś problemy przy bramkach - powiedział. 

- Powodem dlaczego jestem zły, jest to, że zawsze bardzo dobrze wracaliśmy po stracie, a dziś nie wracaliśmy. To jest nieakceptowalne - skwitował. - To nie ma związku z taktyką. To chodzi o postawę i to, że chcesz na 200%. Chodzi o serce - dodał. 

- Camilo jest naszym głównym wykonawcą karnych. Nawet wczoraj trenowaliśmy na treningu. Nie jestem zły na to, że nie strzelił karnego. To nigdy nie jest łatwe - powiedział pytany o to, dlaczego Mena wykonywał karnego.

- Dzisiaj mam zastrzeżenia do więcej niż jednej osoby, jeśli chodzi o grę w obronie. Atakujemy razem i bronimy razem - dodał pytany o grę defensywną.

Jakie plany drużyny na najbliższy czas? - Nie myślałem jeszcze o meczu z Radomiakiem, ani o przerwie reprezentacyjnej. Jestem dziś bardzo zły, ale jutro będzie lepiej i będę gotowy do walki. W obecnych okolicznościach wolałbym nie jechać na kadrę, bo mamy ogromne wyzwanie i zdaje sobie z tego sprawę. Musimy walczyć do końca. Jestem emocjonalny, ale jutro wrócę do szatni i muszę podnieść chłopaków  - podkreślił. 

- Nie było rozprężenia w przerwie. Może byłem zbyt wymagający w szatni? - dodał pytany o to, co wydarzyło się w szatni.

źródło: własne