Rozmowa z Andrzejem Rybskim, piłkarzem Lechii Gdańsk.
-
Mogłeś być bohaterem meczu w Poznaniu.
- Rzeczywiście, były dwie sytuacje, w których mogłem strzelić gola. Nie udało się. Może następnym razem będę miał więcej szczęścia.
-
Której szansy najbardziej żałujesz?
- Zdecydowanie tej, kiedy piłkę zgrywał mi Krzysiek Bąk. Przyjąłem ją sobie, ale niezbyt dokładnie, bo w przeciwnym razie oddałbym strzał na bramkę Lecha. Czułem, że mogę sięgnąć piłkę, ale jednak trochę mi uciekła. Szkoda mi tej okazji.
-
Nie po raz pierwszy gracie dobrze, macie okazje, ale przegrywacie. Co zrobić, żebyście strzelali gole?
- Przede wszystkim jechaliśmy do Poznania z nastawieniem zdobycia punktów. Nie zamierzaliśmy czekać i patrzeć, jak rywale będą strzelać gole. I to chyba na boisku pokazaliśmy. A żeby strzelać gola, to musimy mieć bardziej klarowne sytuacje. Tego nam brakuje. Mamy okazje strzeleckie, ale są to czyste pozycje.
- W drugiej połowie była jeszcze szansa Macieja Kowalczyka. Mógł tobie podawać?
- Trudno teraz ocenić. W tej sytuacji trudno było wykombinować coś innego. Maciek zagrał intuicyjnie i próbował strzelać na bramkę gospodarzy.
- Przed wami kolejny trudny mecz. Do Gdańska przyjedzie lider ekstraklasy, Wisła Kraków.
-
I musimy wyjść i podjąć walkę o punkty. Znaleźliśmy się w takiej sytuacji, że w każdym meczu musimy próbować powiększyć swój dorobek punktowy. Pokazaliśmy to w Poznaniu, że będziemy walczyć do samego końca rozgrywek. A ostatnio jesteśmy naprawdę w dobrej formie.
-
Czyli Wisła ma pecha?
- (śmiech) Wisła to na pewno bardzo dobra drużyna. Chodzi mi po prostu o to, że podobnie jak w Poznaniu będziemy walczyć o punkty. Koncentrujemy się teraz na tym meczu.
- Wszystko wskazuje na to, że mecz z Piastem będzie decydował o tym, czy pozostaniecie w ekstraklasie.
- Zapewne tak właśnie będzie. Postaramy się wcześniej zdobyć jakieś punkty, ale i tak nie zmieni to sytuacji, że w Gliwicach będzie mecz "o wszystko", bez względu na to jak ułożą się inne wyniki.
-
To z pewnością nie jest komfortowa sytuacja?
- Na pewno nie. Gramy cały sezon, a jeden mecz zadecyduje o tym, czy zostaniemy w ekstraklasie, czy spadniemy do niższej ligi. Musimy za wszelką cenę w najbliższych dwóch meczach naprawić to, co zostało w Lechii zniszczone przez siedem miesięcy. Szkoda, bo dziś byłaby inna sytuacja. Na pewno potrafimy grać w piłkę, mamy większe możliwości i dziś powinniśmy być w tabeli w okolicach Śląska Wrocław.
źródło: gdańsk.naszemiasto.pl