lechia

Po sobotnim meczu z Jagiellonią piłkarze Lechii nie mieli radosnych min. Stracona bramka w samej końcówce mocno ich zabolała co okazali w pomeczowych wypowiedziach.

Sebastian Małkowski bramkarz Lechii: Porażka bardzo boli, bo graliśmy dobrze, a Jagiellonia stworzyła dwie-trzy sytuacje i zdobyła dwie bramki. Okazała się więc bardziej skuteczna, czego z kolei nam brakuje, co potwierdza już kolejny mecz. Nad tym elementem oraz nad koncentracją musimy bardziej popracować, bo w meczu z Polonią również straciliśmy bramkę w końcówce spotkania. W końcówce staraliśmy się wrzucać wszystkie piłki na bardzo dobrze grającego głową Lukę Vućko, niestety nie przyniosło to skutku i wracamy z zerem do domu. Przy straconej bramce nie potrzebnie zrobiłem krok do tyłu, gdybym został pewnie bym ta piłkę złapał, a tak w ogóle to powinienem wyjść do tego dośrodkowania. Przy drugiej bramce należy tylko bić brawa jej strzelcowi, który przy strzale piętą zdołał zmieścić piłkę w długim rogu. Przeważnie zawodnicy w takich sytuacjach uderzają po krótkim, nie spodziewałem się, że można tak strzelić.

Paweł Nowak, pomocnik Lechii: Tracimy bramkę w końcówce meczu, którego nie powinniśmy przegrać. Utrzymywaliśmy się przy piłce, staraliśmy rozbijać Jagiellonię - wiadomo, że to oni mieli optyczną przewagę ale my w momencie w którym przechwytywaliśmy tę piłkę to stwarzaliśmy groźne sytuacje. W pierwszej połowie wyglądało to nieźle, w drugiej trochę słabiej, ale nie można tracić bramek w końcówce. Uciekają nam punkty i robi się nerwowo a kolejny mecz mamy na nowym stadionie i ta presja będzie jeszcze większa.

Krzysztof Bąk, obrońca Lechii: Zabrakło trochę koncentracji, trochę skuteczności pod bramką rywali, trochę szczęścia. Teraz możemy tylko gdybać. Co do sytuacji z nieuznaną bramką, to trzeba chyba zgodzić się z sędzią. Byłem blisko Abdou, to wszystko było na pograniczu spalonego, ale arbiter widział to pewnie lepiej. Czy przy bramce Frankowskiego mogliśmy zachować się lepiej ? Na pewno, zawsze można zachować się lepiej, ale teraz to tylko gadanie.

Źródło: własne /sport.pl / fot. Marek Wiśniewski