- O powrocie do Lechii na razie nie myślę - zapewnia Paweł Buzała w wywiadzie dla serwisu Sport.pl. Zobaczcie co jeszcze miał do powiedzenia były gracz Biało - Zielonych.

Maciej Korolczuk: Sobotni mecz z Lechią będzie dla pana już trzecim spotkaniem przeciw byłym kolegom. Dotychczasowy bilans wygląda słabiutko. Remis 0:0 i porażka 1:3. Do tego jesteście czerwoną latarnią ligi i od trzech meczów nie potraficie strzelić gola. A Lechia na wyjazdach wygrywa seryjnie. Paweł Buzała: Wszystko wskazuje, że to Lechia w sobotę będzie faworytem. Nie mam zamiaru opowiadać w gazetach farmazonów, bo potem trzeba wyjść na boisko i to potwierdzić. Wiem tylko, że ostatnio w naszej drużynie coś się zmieniło. Na treningach jest inna atmosfera i to w dużej mierze zasługa nowego trenera, który na każdym kroku nam powtarza, że mamy podnieść głowy do góry. Trener Probierz dużo z nami rozmawia, przekonuje, że nie wszystko jeszcze stracone, a wie, co mówi, bo ma przełożenie z innych klubów, gdzie pracował przed przejściem do GKS. Trener mocno w nas wierzy, jestem zbudowany jego podejściem. W pana głosie entuzjazmu nie słychać. - Akurat jestem po treningu i obiedzie, więc może dlatego (śmiech).

Tym entuzjazmem zamierzacie pokonać Lechię? - W żadnym wypadku. Do tego trzeba dołożyć umiejętności, bo Lechia to klasowy zespół. Na wyjazdach wygrywa seryjnie, a nie przypadkowo, i to budzi szacunek. Do tego mają kilka indywidualności: Razacka, Ricardinho czy Wiśnię [Piotr Wiśniewskiego - red.]. Kogo obawiacie się najbardziej? - Każdego z osobna, ale konkretną analizę, jak gra Lechia i jej poszczególni zawodnicy, będziemy mieli w piątek, dzień przed meczem. Choć ja o Lechii wiem dużo. Wiele zawdzięczam temu klubowi, spędziłem tam fajne chwile i nigdy nie ukrywałem, że jestem kibicem tego klubu. Odkąd odszedłem z Gdańska, oglądałem 80 proc. meczów Lechii, więc wiem o tej drużynie całkiem sporo. Latem mówiło się o pańskim powrocie do Lechii. Teraz temat znów może wrócić, bo GKS ma ogromne kłopoty. - Więcej w tym całym zamieszaniu było spekulacji dziennikarzy niż rzeczywistego zainteresowania jednej czy drugiej strony. Mam w Bełchatowie jeszcze półroczny kontrakt i zrobię wszystko, by uratować klub przed spadkiem z ligi. A o powrocie do Lechii na razie nie myślę. W sobotę serce oddam za GKS, razem z kolegami chcemy zagrać na tyle, ile fabryka dała. Na razie jesteśmy na dnie, ale wierzę, że w sobotę to się zmieni.

 

 

Czytaj całość

 

Źródło: sport.pl