- Większy kłopot przed najbliższym spotkaniem ma GKS, niż my. Nasz najbliższy rywal kiwa się na piłkarskim stryczku. Jeśli dobrze pod kątem mentalnym podejdziemy do tego pojedynku, to sobie poradzimy – mówi przed sobotnim meczem w Bełchatowie trener Lechii Bogusław Kaczmarek.
Pańskiej drużynie zdecydowanie lepiej idzie na wyjazdach. Zatem przed pojedynkiem z GKS Bełchatów fani Lechii mogą być optymistami?
- Mecz z GKS-em jest okazją, byśmy mogli kontynuować dobrą serię na wyjazdach. W sześciu spotkaniach wygraliśmy aż pięć razy i to jest świetny wynik. Przestrzegam jednak wszystkich przed lekceważeniem tego rywala. Proszę nie wyciągać wniosków tylko po tym, że GKS zamyka ligową tabelę. To będzie jedno z trudniejszych spotkań wyjazdowych w tej rundzie. Bełchatowianie przeżyli tąpnięcie organizacyjne. Wydawało się, że zespół już się poddał, ale po przyjściu Michała Probierza zespolili szyki i tanio skóry nie sprzedadzą. Dlatego w sobotę czeka nas bardzo trudny mecz.
Po dwunastu spotkaniach zespół zajmuje 5 miejsce, z dorobkiem 21 punktów. Ten wynik jest dla Pana zaskoczeniem?
- Mamy 21 punktów i trzy mecze do końca rundy. A w nich wszystko może się wydarzyć. Zapewniam jednak, że będziemy grać w nich o kolejne zwycięstwa.
Większy kłopot przed najbliższym spotkaniem ma GKS, niż my. Nasz najbliższy rywal kiwa się na piłkarskim stryczku. Jeśli dobrze pod kątem mentalnym podejdziemy do tego pojedynku, to sobie poradzimy. Natomiast nie możemy poluzować szyków. Stoimy przed szansą, by po dwóch wygranych z rzędu, i to w dodatku bez straty gola, potwierdzić dobrą dyspozycję.
Przed kilkoma dniami w Bełchatowie zmieniono trenera – Jana Złomańczuka zastąpił Michał Probierz. Będzie miał Pan w sobotę okazję, by mu się zrewanżować za przegraną we wrześniu z Wisłą Kraków (Probierz był wtedy trenerem rywali – dop. red.).
- Nie mam nic nikomu do udowodnienia. Jedziemy tam, by wygrać. Natomiast w zespole GKS-u jest kilku ciekawych zawodników. Trener Probierz jest znany z niepopularnych decyzji i na pewno będzie chciał nas czymś zaskoczyć. Kto wie – może przywróci do składu Mate Lacicia czy Kamila Kosowskiego. Ale poza nimi jest kilku ciekawych piłkarzy – Madej, Bożok, Wróbel czy Buzała. Oni mają spore predyspozycje i niezbędne doświadczenie. Owszem, złapali dołek i nie mogą się na razie z niego wygrzebać. Musimy im w sobotę „pomóc”, by po naszym meczu przypadkiem nie poprawili swojej sytuacji. Ale boisko wszystko zweryfikuje.
Wiele wskazuje na to, że znów będzie Pan musiał sobie radzić bez Razacka Traore…
- Mecz z Ruchem Chorzów dał świadectwo temu, że również bez niego umiemy wygrywać. To, że Razack czy inny zawodnik nie zagra w jednym, czy drugim spotkaniu, trzeba brać pod uwagę. Są sytuacje losowe – kontuzje, kartki. Natomiast w meczowej „18” jest coraz więcej młodych chłopców, którzy czekają na swoją szansę. Nie możemy robić z czyjejś absencji tragedii, nie rozdzieramy szat. Musimy jednak w takich sytuacjach podchodzić do naszej pracy z jeszcze większą koncentracją, by zrobić wszystko, aby wygrać.
Mamy co najmniej dwie opcje gry bez Razacka, bo musimy być też przygotowani na występy bez niego. On jest dla nas ważny, ale najważniejsze jest jego zdrowie i dobro drużyny.
Źródło: lechia.pl / pilkanozna.pl