Adam Buksa: z tyłu głowy mieliśmy mecz z Pogonią.
Przed meczem mówił pan, że występ przeciwko Juventusowi to jedno ze sportowych marzeń. Spełniło się chyba podwójnie, bo strzelił pan pięknego gola.
- Rzeczywiście spełniłem swoje marzenie i jestem dumny z tego, że udało mi się pokonać bramkarza takiej drużyny jak Juventus, który w poprzednim sezonie awansował do finału Ligi Mistrzów. Niemniej moja bramka nie ma tak naprawdę większego znaczenia, jest jedynie miłym dodatkiem. Porażka jest zawsze porażką i to niezależnie od klasy zespołu, przeciwko któremu się gra. To sobie powiedzieliśmy w szatni po tym meczu.
Sebastian Mila wytypował pana przed sezonem jako kandydata do korony króla strzelców ekstraklasy. Tymczasem w lidze nie udało się jeszcze strzelić gola. Może po bramce z Juve nastąpi odblokowanie?
- Mam nadzieję, że zapoczątkuje to moją skuteczniejszą serię. Akcja z Bruno Nazario, który zagrał mi piłkę piętą, mogła się chyba podobać. Także dzięki niej starcie z Juventusem, momentami prezentującym zagrania najwyższej klasy, było Supermeczem nie tylko z nazwy. Ale teraz musimy już o nim zapomnieć i zacząć myśleć o najważniejszym w tym tygodniu dla nas spotkaniu ligowym przeciwko szczecińskiej Pogoni. Przez cały czas mieliśmy je z tyłu głowy.
Źródło: przegladsportowy.pl