Lechia znów bez zwycięstwa w Ekstraklasie. Tym razem Biało-Zieloni musieli uznać wyższość Legii. Ponownie gdańszczanie popełnili wręcz dziecinne błędy w defensywie. Oceniliśmy piłkarzy za mecz w skali 1-10.
- Myślę, że w szatni już powiedzieliśmy sobie kilka rzeczy. Poziom Ekstraklasy pokazuje nam po raz n-ty, że nie wybacza błędów. Mimo że jakość jest u rywali, to my im dajemy pierwszy bodziec. To, co możemy zrobić, to jeszcze mocniej pracować w treningu - mówił po meczu Szymon Grabowski. Tego dnia znów zawiodło kilku ważnych zawodników.
Szymon Weirauch - 5
Bramkarz ponownie był ważnym punktem Lechii. W pierwszej połowie obronił dwa groźne strzały. Po zmianie stron puścił niestety dwa gole, z czego przy trafieniu na 2:0 powinien zdecydowanie lepiej się zachować. Dlatego też nieco obniżamy mu notę.
Dominik Piła - 5
Grał poprawne zawody. Choć w defensywie miał problemy z rywalami, to dawał coś do przodu. Próbował, szarpał i widać było, że robi wszystko, aby pomóc drużynie. Zostawiamy więc notę wyjściową.
Bujar Pllana - 1
Karygodny występ stopera. Najpierw złapał żółtą kartkę, później powinien dostać drugą za faul na Morishicie, aż w końcu sprezentował rywalom piłkę przy golu na 1:0. Tak grać nie można. Do tego strasznie elektryczny. Bujar miał być wzmocnieniem, a póki co ciągle zawodzi.
Elias Olsson - 3
Szwed do przerwy wyglądał nieźle. Po zmianie stron mniej pewny. Miał udział przy starconej bramce na 2:0, gdzie źle wybijał piłkę, która trafiła prosto pod nogi Augustyniaka. Generalnie zagrał lepiej niż Pllana, ale poprzeczka nie była zawieszona bardzo wysoko.
Conrado - 3
Popisał się jedną ważną interwencją i to byłoby chyba na tyle z pozytywów. Miał udział przy trafieniu na 2:0 - nie upilnował Kacpra Chodyny. Z przodu nie dawał zupełnie nic.
Kacper Sezonienko - 3
W piątek miał sporo zadań defensywnych. Przegrał sporo pojedynków z piłkarzami Legii. W ofensywie miał jedną bardzo ładną akcję na początku drugiej połowy, kiedy minął obrońcę i popędził w kierunku bramki. Nie zakończyła się ona golem. W 59. minucie zmieniony przez Camilo Menę. Niewykluczone, że w Gliwicach zacznie już na ławce - Kolumbijczyk wyglądał o wiele lepiej.
Iwan Żelizko - 3
Cień samego siebie. Przegrywał sporo piłek, niecelnie podawał. Na plus na pewno próby strzałów z dystansu, które sprawiały problemy Kobylakowi. Ale to tyle.
Rifet Kapić - 3
Słabiutki występ Bośniaka. W pierwszej połowie grał bliżej pozycji numer "6" i miał sporo zdań defensywnych. Nie do końca mu się gra układała. Podobnie po zmianie stron. Miał kilka dobrych piłek do przodu, ale to zdecydowanie za mało jak na piłkarza takiej klasy.
Anton Tsarenko - 3
Mecz z trybun oglądał agent Ukraińca. I pewnie go nie zachwycił, bo poza zaangażowaniem nic nie pokazał. Próbował, ale momentami musiał (dosłownie) zderzyć się ze ścianą w postaci Maxa Oyedele czy Rafała Augustyniaka. Słabiutki mecz 20-latka.
Maksym Chłań - 4
Wciąż nie jest to Maks jakiego znamy i kochamy. Na pewno był bardziej widoczny niż jego kolega na prawej flance.
Szarpał, starał się, próbował zagrażać defensywie rywali, ale z marnym skutkiem. Po meczu był bardzo zły i smutny. Wciąż ma problemy z kostką, a dodatkowo z powodu igrzysk i meczów el. do ME U-21 nie ma prawie czasu na regenerację. To go jednak nie usprawiedliwia. Czekamy na jego powrót do formy.
Bohdan Wjunnyk - 4
Bardzo mocno pressował rywali od 1. minuty meczu. W pierwszej połowie miał dwie bardzo dobre okazje bramkowe, ale najpierw podjął złą decyzję (strzelał z dystansu), a potem główkował nad bramką. Powinien zachować się w tych sytuacjach lepiej.
Rezerwowi:
Camilo Mena - 5
Po wejściu Kolumbijczyka Lechia zaczęła grać więcej drugą stroną. Czy to przyniosło skutek w postaci bramki? Nie. Czy gra ofensywna wyglądała nieco lepiej niż pod jego nieobecność? Tak. Cieszymy się, że Camilo wraca do zdrowia, ale mamy nadzieję, że wróci też do szczytowej formy.
Serhij Buletsa - 2
Dostał nieco ponad 20 minut i tym występem pokazał dlaczego nie gra. Kompletnie niewidoczny.
Tomasz Neugebauer, Tomasz Wójtowicz, Karl Wendt - bez oceny.
Grali za krótko, aby ocenić. Dostali od Szymona Grabowskiego kwadrans, jednak nic wiel
źródło: własne