Lechia zachowała matematyczne szanse na zajęcie pierwszego miejsca przed play-off.
Lechia zachowała matematyczne szanse na zajęcie pierwszego miejsca przed play-off tylko dlatego, że ma korzystny bilans dwumeczu z Arką (33:17 i 12:22). Jednak, aby gdańszczanie w ostatniej kolejce wyprzedzili gdynian, "Buldogi" musieliby przegrać bez żadnego punktu derby z Ogniwem, a wówczas biało-zielonym potrzebny byłby sukces z bonusem nad Orkanem Sochaczew u siebie.
W Poznaniu podopieczni Pawła Lipkowskiego musieli szybko zapomnieć o wygranej za pięć punktów. Zagrożone było bowiem kontynuowanie passy zwycięstw. Posnania złapała wiatr w żagle i najwyraźniej uwierzyła, że stać ją na utrzymanie bez barażu.
- Przyjechaliśmy do Poznania w dniu meczu. Mecz toczył się w strasznej duchocie. Trener postanowił, że w podstawowym składzie zagrają ci, którzy trenowali z zespołem na stałe - mówi Sebastian Dobkowski, kierownik gdańskiej drużyny.
Dlatego dopiero w pierwszej połowie wszedł do gry reprezentant Polski w 7 i 15 Cyprian Majcher, a rugbiści z Samoa zmienili się w drugiej połowie. Jednak to nie oni byli bohaterami tego pojedynku. Na to miano zasłużył Bartłomiej Wójcik. 22-latek pojawił się na boisku w drugiej połowie i zaliczył dwa przyłożenia, które dały wygraną Lechii.
- Mecz mogliśmy rozstrzygnąć na swoją korzyść wcześniej. Jednak sędzia nie uznał przyłożenia Zajkowskiego, gdyż uznał, że Mateusz dotknął narożnej chorągiewki. Punktów nie było także po akcji w polu punktowym rywali Rokickiego. Arbiter uznał, że piłka przykładana przez Tomka nie potknęła ziemi, gdyż zdołał pod nią podłożyć rękę jeden z rywali - dodaje Dobkowski.
Bardzo długo w tym meczu prowadziła Posnania, której w ostatecznym rozrachunku pozostał tylko jeden punkt za porażkę niższą niż 7 punktami. Na pierwsze przyłożenie gospodarzy przyłożeniem odpowiedział Koronato Kiripati, dla którego były to pierwsze punkty w polskiej ekstralidze.
W drugiej połowie do kolejnego wyrównania (14:14) doprowadził Wójcik. Posnania ponownie miała korzystny wynik przy 17:14 po karnym Dawida Gomulaka. W odpowiedzi nie udało się trafić kopów Rafałowi Janeczko i Dawidowi Lorentowiczowi z podwyższenia. Jednak najważniejsze było ponownie przyłożenie Wójcika.
Dawid Gomulak 7, Maciej Bednaruk 5, Daniel Trybus 5, - Bartłomiej Wójcik 10, Koronato Kiripati 5, Rafał Janeczko 4
LECHIA: Śmietański (73 Klusek), Wenta (73 Plich), Kaszuba - Lademann (41 Doroszkiewicz), Płoński - Płonka, Panasiuk (41 Majcher), Kiripati (45 Fa'atau) - Janeczko (65 Wantoch-Rekowski) - Lorentowicz - Piszczek, Wilczuk (41 Wójcik), Rokicki, Zajkowski - Kwiatkowski
źródło: trojmiasto.pl