Wszyscy widzieli już pewnie za sprawą mediów, zdjęć czy też wielu filmów umieszczonych na YT co działo się 11 listopada w Warszawie. Poniżej relacja naszego redaktora, który uczestniczył w Marszu Niepodległości.
11 listopada to dla Polaków ważne święto, które symbolizuje datę upamiętnienia odzyskania przez Naród Polski niepodległego bytu państwowego.
Kibice z całej Polski jako patrioci uczestniczyli w tym dniu w wielu marszach w swoich miastach np. Lechia w Gdańsku, Arka w Gdyni, Śląsk we Wrocławiu. Lecz największą mobilizacją wśród kibiców już od dłuższego czasu był Marsz Niepodległości, który odbył się w Warszawie. Specyfika jego polegała na tym, że w marszu nie uczestniczyli tylko kibice Legii, czy Polonii, lecz kibice czy jak kto woli „kibole” niemal z całej Polski!
Mimo zapowiedzi, że każda ekipa ma przyjechać w barwach narodowych a nie klubowych, mało kto zaakceptował to, przez co mieliśmy dość specyficzny klimat, gdzie można było spotkać osoby z barwami Legii Warszawy obok Wisły Kraków czy też Arki koło Lechii.
Nie byłoby takiej mobilizacji wśród kibiców, gdyby nie radykalna lewica, która chciała zepsuć święto narodowe Polaków i wymazać historię Polski tylko dlatego by „kolorowym” żyło się dobrze, żebyśmy byli drugą Holandią. Ale przecież nie po to ginęło tylu Polaków, nie po to walczyli o niepodległą Polskę.
Dodatkowo, po opublikowaniu w mediach informacji na temat przyjazdu członków Antify z Niemiec, którzy mieli zamiar blokować i bić Polskich Patriotów tylko dlatego, że mieli szalik Polski czy Flagę, zmobilizowało się więcej osób na przyjazd do Warszawy - by bronić dumy narodowej i samej Polski przed skrajną lewicą wspieraną przez niemieckich aktywistów.
Chociaż policja zapowiadała, że współpracuje z Niemcami tak aby te osoby nie przyjechały do Polski, mało kto w to wierzył.
Nie będę wyliczać ile osób było z jakiej drużyny, lecz warto wspomnieć, że kibice Arki mimo tego że mieli swój marsz w Gdyni, postanowili zorganizować wyjazd do Warszawy. Nikt nikogo nie zmuszał gdzie kto ma jechać („kto nie jedzie do Warszawy pójdzie na marsz w Gdyni”) dzięki temu od naszych sąsiadów udało się do stolicy 150 osób! To lepsza liczba niż niejeden ich wyjazd w tym roku. A w Gdańsku - niestety porobiły się podziały, przez co każdy musiał zorganizować sobie sam wyjazd.
Mimo tego z Gdańska wedle moich informacji, a wiem że nie są to dane kompletne pojechało 39 osób (tych o których mi wiadomo). Pierwsi zameldowali się już o godzinie 6 rano. Również od samego rana dostawaliśmy informacje, że po stolicy grasuje grupa kilkunastu Niemców, którzy są wspierani Antifą z Polski i atakują Polaków.
Po jednym z takich ataków natknęli się na kibiców z Katowic, którzy nie mieli litości dla wrogów polskości. Niemieccy skrajni lewacy musieli się przez to wyżyć i po przegrupowaniu postanowili pobić grupę rekonstrukcyjnych członków komitetu poparcia Marszu Niepodległości, których zaatakowali pałkami. Po przyjeździe na miejsce policji, cała grupa zabarykadowała się w Kawiarni "Nowy Wspaniały Świat" należącej do Krytyki Politycznej (dziwny przypadek, że postanowili się schować właśnie tam).
LEWACKIE BOJÓWKI Z NIEMIEC NA ŚWIĘCIE NIEPODLEGŁOŚCI POLSKI
Po informacji o niemieckich bojówkarzach został włączony „alarm”. Sporo osób chodziło po całym mieście w poszukiwaniu "pseudopatriotów", którzy to już o 12:00 mieli zbiórkę na Placu Konstytucji na tzw. „Kolorowy Marsz”. W międzyczasie pierwsze osoby zbierały się po drugiej stronie barykady czekając na Marsz Niepodległości.
Lwia część grupy zebrała się w „źródełku” w pubie Legii Warszawy, gdzie spotkało się ponad tysiąc kibiców z całej Polski. Stamtąd wszyscy ruszyli na Plac Konstytucji, gdzie cały czas dołączali do nich zarówno zwykli ludzie, jak i dalsze grupy Kibiców. Samo wejście grupy na Plac Konstytucji to przeżycie nie do opisania. Niemal wszyscy obecni byli w barwach swoich klubów jak: Lechia, Legia, Wisła, Arka, Wisła Płock, Stomil i wiele, wiele innych. Osoby te szły ramię w ramię, bez animozji do drugiej osoby, czy też kibiców innych drużyn.
Organizatorzy ustawiali wszystkich jak najdalej od kordonu policji, lecz przy tak wielkiej masie ludzi, którzy ciągle dochodzili musiało się to bardziej rozciągnąć w terenie, a przypomnę, że było to jeszcze przed zakończeniem mszy, w której uczestniczyło prawie 1,5 tys. osób.
Tuż przed godziną 15:00 skrajni lewicowcy zaczęli prowokacje okrzykami typu „nie przejdziecie”. Korwin Mikke nie zgodził się z tym i razem z innymi osobami z Nowej Prawicy postanowił pójść legalną trasą Marszu Niepodległości. Zachowanie takie nie spodobało się policji, która rozpoczęła blokadę legalnego marszu.
Po tym wydarzeniu policja zmieniła swoje metody i rozpoczęła prowokację, blokując legalny marsz i usiłując cofnąć nas mimo, że działaliśmy zgodnie z prawem. Nie można tego powiedzieć o garstce (około 150) osób o skrajnie lewicowych poglądach. Pytanie, jakie nasuwa mi się na usta, to czy nie lepiej dla wszystkich było usunąć tych 150 osób przebywających tam niezgodnie z prawem? Dlaczego policja wolała wycofać ponad 23-tysięczny tłum ludzi maszerujących legalnie z prawem? Ludzie, pomimo, że domagali się swoich praw chcąc przejść przez uzgodnioną wcześniej z urzędnikami trasę marszu, byli niestety w dalszym ciągu blokowani przez policję (wg mojej wiedzy niezgodnie z prawem).
Niestety na tym nie koniec dziwnego zachowania policji. Następne co rozpoczęli to pałowanie wszystkich bez względu na to, czy to emeryt, inwalida czy 14 letni chłopak. Lecz to im nie wystarczyło bili już zatrzymane osoby, na co są dowody. [link 1], [link 2].
Podczas powrotu dowiedzieliśmy się, że policja robiła łapanki na mieście. Wiadome jest, że nie mieli żadnych dowodów na zatrzymane osoby, lecz zapewne chcieli poprawić statystyki zatrzymanych - w końcu media powiedzą tylko ile osób zatrzymano, a nie ilu osobom postawiono zarzuty. Oczywiście piszę tutaj o mniejszej grupie uczestników marszu, gdyż główna grupa w czasie zamieszek przechodziła już zmienioną trasą.
Media jak to media cały czas pokazują swój okrojony punkt widzenia, wypaczając tym samym poglądy ich odbiorców. Jako osoba, która uczestniczyła w tym marszu zdecydowanie nie zgadzam się z tym, co pokazują nam media. Telewizja/radio tłumaczą, że święto zamieniło się w rozłam polsko–polski, ale ja pytam niby gdzie? Widziałem wspólnie tylu kibiców z różnych ekip z barwami, którzy pomagali sobie. Ale marsz to jak wiadomo nie tylko kibice. Obecni tam byli również zwykli obywatele polski z dziećmi, inwalidzi, politycy, piosenkarze, aktorzy, emeryci. Razem jak dla mnie około 25 tysięcy!
Działanie mediów dobrze pokazuje powyższy obrazek
Wracając do samego marszu jak już pisałem było nas około 25 tysięcy osób! Daje to liczbę o 14 tysięcy większą niż było przewidziane! Cała kolumna początkowa nie była bardzo duża ze względu na dezinformację mediów, które podawały złe informacje na temat zdelegalizowaniu marszu. Z drugiej strony przyczynek w tej kwestii miała także policja, która zamiast kierować ludzi w jedną stronę, to przekierowywała uczestników na wszystkie graniczne uliczki, przez co jeszcze bardziej utrudnili sobie pracę, mając ludzi rozrzuconych po całym starym mieście. W czasie gdy wielki Marsz przechodził po kolejnych ulicach gdzie uczestnicy z dumą krzyczeli hasła ku chwale ojczyźnie, grupa około 200 osób czekała cały czas przy pomniku Romana Dmowskiego.
O to marsz, który nie pokaże telewizja:
Źródło: własne, materiały foto i video znalezione w sieci