lechia

Jak czytamy w serwisie Ekstraklasa.wp.pl - piękne gole, szybkie akcje, dużo męskiej walki - tak wyglądał mecz Lechii Gdańsk z Jagiellonią Białystok... ale tylko w 1. połowie. W drugiej po przejściu nawałnicy dobry futbol zamienił się w parodię.

Mecz rozpoczął się od żółtej kartki dla Sergejsa Kożansa, który od tyłu zaatakował jednego z jagiellończyków. Potem zaatakowała Jagiellonia. Aktywny był Kamil Grosicki, który kilka razy urwał się z prawej strony obrońcom Lechii. Najgroźniejszy taki rajd przeprowadził w dziewiątej minucie, ale jego podania nikt nie zamienił na gola.

Po okresie przewagi białostoczan do głosu zaczęli dochodzić gospodarze. W 20. minucie dwukrotnie zakotłowało się w polu karnym Jagi, ale Grzegorz Sandomierski dwukrotnie udanie piąstkował.

Lechia Gdańsk

Dwie minuty później będący w natarciu biało-zieloni uderzyli znowu. Najpierw strzał z daleka Szuprytowskiego bramkarz Jagi odbił w bok. Piłka wróciła jednak w jego pole karne, gdzie głową uderzał Krzysztof Bąk. Tym razem Sandomierski przeniósł futbolówkę nad poprzeczką.

Lechia jednak dopięła swego. W 25. minucie gdańszczanie świetnie "rozklepali" we trójkę obrońców Jagi, piłkę dorzucił w pole karne Buzała, tam Lukjanovs dograł Nowakowi, a ten strzałem z 15. metrów pokonał Sandomierskiego.

Lechia Gdańsk

Po stracie gola Lechia się cofnęła, a Jagiellonia ruszyła do przodu. I pod bramką Pawła Kapsy co chwilę dochodziło do zamieszania. Najpierw strzał Frankowskiego zablokował w ostatniej chwili Bąk. Kilka minut później Marcin Burkhardt potężnie kropnął z 20 metrów, a futbolówka zatrzymała się na poprzeczce.

Co nie udało się jemu, udało się Kupiszowi. W 41. minucie pomocnik Jagiellonii przejął piłkę w środku pola, uderzył i piłka wpadła w samo okienko bramki Kapsy. To był gol "stadiony świata" z ok. 30 metrów.

Lechia Gdansk

Niestety dla meczu, w przerwie nad stadionem przy ul. Traugutta przeszła potężna nawałnica. Boisko zostało zalane wodą, trwały gorące narady nad tym, czy mecz warto kontynuować. Trener Michał Probierz nie chciał kontynuować zawodów, trener Tomasz Kafarski zdał się na decyzję arbitra. Ostatecznie piłkarze z opóźnieniem wznowili grę.

Deszcz ciągle jednak padał, a mecz zamienił się w rozgrywki piłki wodnej. Ciężko było o składne akcje, spotkanie polegało na wykopywaniu piłki przed siebie. Zawodnicy mieli ogromne problemy z opanowaniem futbolówki, która na nasiąkniętej jak gąbka trawie robiła co chciała. To faktycznie była parodia futbolu.

W tej bezładnej kopaninie lepiej poradzili sobie goście z Podlasia. W 82. minucie Jagiellonia rozgrywała rzut rożny, Burkhardt zagrał przed pole karne do Kupisza, ten zaś zagrał piłkę w pole karne. W gąszczu nóg najlepiej zachował się Andrius Skerla, który z bliskiej odległości pokonał Kapsę.

Lechia mogła jeszcze wyrównać, miała okazje, ale nie potrafiła pokonać Grzegorza Sandomierskiego.

Zobacz raport meczowy

Lechia Gdańsk

Źródło: wp.pl

O AUTORZE
DarioB
Author: DarioB
Badacz Historii Lechii
Z portalem Lechia.net związany od 2003 roku. Wcześniej głównie foto, obecnie archiwa oraz badanie historii Lechii Gdańsk.
Ostatnio napisane przez autora