Wisła straciła na odejściu Pawła Stolarskiego setki tysięcy złotych, ale teraz próbuje się odkuć informuje krakow.sport.pl.
Między innymi dlatego 17-letni obrońca został odesłany do drużyny rezerw
- Gdyby został w pierwszym zespole, atmosfera w drużynie byłaby niezdrowa - uważa trener Franciszek Smuda.
Skończyła się przygoda Stolarskiego z ekstraklasową Wisłą, ale ciągle trwa serial z jego transferem. Młody zawodnik podpisał umowę z Lechią Gdańsk, więc kilkanaście godzin później krakowianie przesunęli go do rezerw. Będzie tam trenował do końca sezonu, chyba że Lechia złoży Wiśle satysfakcjonującą ofertę. Na razie na odejściu Stolarskiego krakowianie stracili ok. 780 tys. zł.
Jedno jest pewne - w ekstraklasie przy Reymonta Stolarski już nie zagra. Zabrakło go już na wczorajszym przedpołudniowym treningu. - Nie wiem, co z nim, to nie moja sprawa - mówił jeden z zawodników.
- Gdzie jest "Stolar"? Pytajcie jego. Skoro podpisał kontrakt z Lechią, to powinien się do tego odnieść - mówił inny pracownik klubu.
Przesunięcie zawodnika do rezerw potwierdził nam dopiero trener Franciszek Smuda. - Jeszcze w poniedziałek przy świadkach Stolarski zapewniał mnie, że chce zostać. Odpowiedziałem: "To super. Trenuj i walcz!". Nie wiem, czemu zmienił zdanie... - rozkłada ręce szkoleniowiec.
Trener Wisły jest zawiedziony. Za to Stolarski podkreśla, że zmienił zdanie z powodu... Smudy. Miały go zaboleć słowa trenera, który stwierdził, że zawodnik jeszcze nie jest gotowy na grę w ekstraklasie.
- Chciałem zostać, ale kiedy to usłyszałem... Trener powiedział wszystko. Nie widzi mnie w drużynie, widocznie ma inną wizję, widocznie nie jest nam po drodze i tak się musiało stać - powiedział Stolarski portalowi Weszło.
Smuda: - Ty do kogoś z chlebem, on do ciebie z kamieniem... Chciałem chłopaka wypromować, spokojnie wprowadzić w zespół. Przecież dawałem mu szansę, czasem grał nawet po 90 minut...
Zesłanie Stolarskiego do rezerw to jasny sygnał dla Lechii - jeśli nie chcecie, żeby wasz nowy zawodnik stracił pół roku, to wykupcie go już teraz. Dla gdańszczan taki układ oczywiście jest zrozumiały.
- W interesie wszystkich stron jest, aby Paweł od razu przeszedł do Lechii. Pół roku w takim zawieszeniu to nigdy nie jest dobra sprawa. Na pewno złożymy Wiśle ofertę - mówi menedżer Mariusz Piekarski, który przeprowadzał transfer.
Bez względu na wynegocjowaną kwotę krakowianie i tak już sporo stracili. Na razie mogą być pewni otrzymania tylko 70 tys. zł z tytułu ekwiwalentu za wyszkolenie. To niewiele w porównaniu z rekompensatą w wysokości 850 tys. zł, którą dostaliby, gdyby zawodnik odszedł do zagranicznego klubu. A miał taką możliwość, bo zainteresowany był m.in. Juventus Turyn.
Nie można też wykluczyć sytuacji, w której Wisła będzie chciała odegrać się na swoim wychowanku. Wówczas przedstawi cenę zaporową i Stolarski zmarnuje pół roku.
- Negocjacje z Lechią? To już nie moja sprawa, ja się tym nie zajmuję. Decyzję musi podjąć zarząd. Wiem jedno - Paweł musiał odejść do rezerw, bo jego pozostanie w pierwszym zespole byłoby niezdrowe - uważa Smuda.
Źródło: krakow.sport.pl