Od euforii do dramatu - tak ostatnie derby Trójmiasta będzie wspominał Jakub Zabłocki. Napastnik Lechii strzelił gola, a potem doznał koszmarnej kontuzji.
Zabłocki trafił do bramki rywala już w 6. minucie spotkania. Wykorzystał dokładne podanie Pawła Buzały z prawej strony boiska. Kilkanaście minut później plac gry opuszczał na noszach.
- Nie mogłem grać! Mam dziurę w kolanie, taką na trzy centymetry. Ledwo chodzę, dostałem wkrętem z buta - opisuje piłkarz na łamach "Przeglądu Sportowego".
Lechistę "załatwił" Adrian Mrowiec. Cała sytuacja wyglądała dramatycznie, bowiem po faulu sędzia kontynuował grę. Tymczasem Zabłocki zwijał się z bólu.
- Sędzia przeprosił mnie za to, że nie zauważył tego faulu i nie odgwizdał wolnego - mówi lechista. Jak się okazało, słowa skruchy wyraził także faulujący Mrowiec.
W czwartek Zabłocki przejdzie szczegółowe badania. Jego występ w sobotnim meczu z Jagiellonią jest chyba jednak wykluczony.
Źródło: wp.pl