Krótko trwały testy w Lechii japońskiego pomocnika Minoriego Sato - czytamy w Przeglądzie Sportowym.
Po drugim środowym treningu zapadła decyzja, że nie pojedzie on w czwartek z drużyną na zgrupowanie do Grodziska Wielkopolskiego. Kontuzja wyeliminowała z udziału w nim także jego rodaka Tsubasę Nishiego.
Jeszcze w środowe południe wydawało się, że tak się właśnie stanie. Sato miał być poddany boiskowemu sprawdzianowi w sobotnim sparingu z Widzewem Łódź. Do treningów w Gdańsku przystąpił z ochotą i nie zraziła go nawet drobna kontuzja stawu skokowego, której doznał na pierwszych zajęciach w Lechii wskutek starcia z bramkarzem Kacprem Rosą. Sportowo prezentował się całkiem nieźle, mimo skromnych warunków fizycznych. – Zawsze chciałem grać w Europie, moim celem są występy w silnej lidze zachodniej. Na razie krok po kroku wspinam się w hierarchii. Grałem na Łotwie i Białorusi, teraz – mam nadzieję – będę miał okazję spróbować swoich sił w Polsce – mówił Sato.
Sprawy potoczyły się jednak inaczej. Decyzją odgórną, podobnie jak w przypadku Ricardo Nunesa, z którym nie podpisano umowy, mimo przejścia przez niego testów medycznych, Sato w Lechii nie zagra, bo wszystkie transfery w klubie, do momentu wyjaśnienia się sprawy nowego właściciela, są wstrzymane. Sato padł niejako ofiarą tego zamieszania.
Źródło: przegladsportowy.pl