Z Metalistem Charków zagrał 90 minut i wpuścił trzy gole. Czy ten występ przybliżył go do pierwszego składu?
"Bączek" na początku sezonu był podstawowym bramkarzem biało-zielonych. Sytuacja zmieniła się, gdy w meczu 4. kolejki z Cracovią Kraków musiał opuścić boisko z powodu kontuzji. Już w przerwie został zmieniony przez Sebastiana Małkowskiego, który odtąd jest numerem jeden w gdańskiej bramce.
30-letni bramkarz, który od tego sezonu ponownie nosi trykot Lechii, z Metalistem zagrał od początku. Nie dość, że gdańszczanie wyraźnie przegrali, a on wpuścił trzy bramki, to jeszcze popełnił błąd przy trzecim golu Ukraińców. Odbił piłkę przed siebie, dzięki czemu umożliwił skuteczną dobitkę Sebastianowi Blanco.
- Takie piłki łapie się w zęby i nie chcę się w tym momencie usprawiedliwiać kiepskim stanem podłoża w tym miejscu boiska. To byłoby tanie tłumaczenie - przyznał krytycznie piłkarz. Mimo to nie zamierza oddać miejsca w składzie bez walki.
- Nadzieje na to są zawsze. Nie pozostaje nic innego, jak nadal ciężko pracować - mówi Bąk w rozmowie ze sport.fakt.pl. I dodał: - Mecz z Metalistem pokazał nam, ile tej pracy jeszcze przed nami. Zwłaszcza w pierwszej połowie widać było, że przyjechali piłkarze z prawdziwego zdarzenia. Choć po przerwie nawiązaliśmy z nimi walkę. Na pewno jednak rywal z Ukrainy był bardziej wymagający od Barcelony, która przyjechała do nas w lipcu na rekonesans.
Profil Mateusza Bąka w Lechia.net
Źródło: trojmiasto.sport.pl