Pomocnik Lechii Paweł Dawidowicz po zremisowanym 0:0 meczu z Ruchem Chorzów nie miał wesołej miny czytamy w trojmiasto.sport.pl.
- Takie spotkania musimy wygrywać, inna sprawa, że na takim boisku naprawdę nie gra się łatwo. Ale to oczywiście nie jest żadne usprawiedliwienie - podkreśla piłkarz.
Mecz stał na bardzo słabym poziomie, z czego Dawidowicz doskonale zdaje sobie sprawę.
- Nie wiem, co powiedzieć, rzeczywiście nie wyglądało to dobrze - mówi 18-letni piłkarz w rozmowie z trojmiasto.sport.pl. - Ale warto też zwrócić uwagę, że na tak fatalnej murawie naprawdę nie gra się łatwo. Mnie samemu w kluczowych momentach kilka razy piłka podskoczyła na nierównościach, no i co mogłem zrobić? - bezradnie rozkłada ręce piłkarz, ale od razu dodaje:
- To oczywiście nie może być żadne usprawiedliwienie, w ofensywie rzeczywiście nie wyglądało to dobrze. Jeden plus, że w końcu zagraliśmy na zero z tyłu. Nie przypominam sobie, żeby Ruch stworzył sobie jakąś sytuację do strzelenia bramki. W kolejnych meczach trzeba wywojować coś z przodu - zaznacza Dawidowicz, chociaż na pytanie o podstawy tego optymizmu mocno się zafrasował.
- Mecz meczowi nierówny, trzeba wierzyć, że do końca roku jeszcze coś wygramy. Ja osobiście po małym dołku fizycznym czuję się coraz lepiej i palę się do gry. Nie możemy się załamywać - podsumował pomocnik biało-zielonych.
Źródło: trojmiasto.sport.pl